Foto: Wikimedia Commons
Foto: Wikimedia Commons

Od kilku miesięcy media przygotowują Polaków do ratyfikowania tzw. Konwencji Rady Europy ws. przemocy wobec kobiet. Każdy przeciwnik tego ideologicznego bubla natychmiast jest piętnowany jako „damski bokser”. Dokument, o który toczy się spór jest w istocie kolejną próbą uderzenia w tradycję i ład społeczny.

Ustawę o przeciwdziałaniu przemocy, próbuje się wprowadzić właśnie przemocą. Psychologiczną, mentalną, ale przemocą. Ewa Kopacz zapowiedziała swoim posłom, że każdy kto zagłosuje przeciw dokumentowi – może pożegnać się z miejscem na listach wyborczych. Obrzydliwy terror, ale żądni stołków politycy zapewne dostosują się do dyscypliny partyjnej nawet wbrew swoim przekonaniom.

Konwencji towarzyszy medialna propaganda godna Urbana i Goebbelsa razem wziętych. Polacy przedstawiani są jako zwyrodnialcy, dla przyjemności katujący swoje partnerki życiowe. Tymczasem kilka dni temu na naszym portalu, informowaliśmy że Agencja Praw Podstawowych UE ujawniła iż to właśnie Polska jest krajem o najmniejszej skali przemocy wobec kobiet w całej Unii. Po co więc lewica chce wprowadzić ten szkodliwy dokument? Odpowiedź jest prosta. Po to by ostatecznie zniszczyć rodzinę, tradycję i wiarę.

Konwencja napisana jest bardzo ogólnie, co będzie dawało możliwość dowolnej interpretacji przepisów. „Niniejsza konwencja ma na celu: ochronę kobiet przed wszelkimi formami przemocy oraz zapobieganie, ściganie i eliminację przemocy wobec kobiet i przemocy domowej” – czytamy w dokumencie. I od razu nasuwają się pytania. Co konkretnie ma być uznane za przemoc? Czy za przemoc słowną będzie można uznać stwierdzenie, że związek dwóch kobiet to NIE jest małżeństwo? Zapewne tak, ponieważ celowo użyte zostały krągłe słówka zamiast konkretów.

Dokument ten jasno definiuje rzekome źródło przemocy i stereotypów:

Strony stosują konieczne środki, aby promować zmiany w społecznych i kulturowych wzorach zachowań kobiet i mężczyzn, w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji i wszelkich innych praktyk opartych na pojęciu niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn.

Strony gwarantują, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy tzw. „honor” nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych zakresem niniejszej Konwencji.

Kultura, tradycja i wiara. Autorom konwencji nie odpowiadają „stereotypowe” role kobiety i mężczyzny. Nie odpowiada im ład kształtowany przez tysiąclecia. Pod płaszczykiem walki z przemocą, starają się więc wszystkie fundamenty naszej cywilizacji rozwalić i zastąpić bezideowym „róbta co chceta i z kim chceta”, ale broń Boże nie zgodnie z normami moralnymi i etycznymi kształtowanymi od pokoleń.

Strony podejmują działania konieczne do wprowadzenia do oficjalnych programów nauczania na wszystkich poziomach edukacji materiałów szkoleniowych (…) dotyczących równouprawnienia kobiet i mężczyzn, niestereotypowych ról przypisanych płciom, wzajemnego szacunku (…) – to kolejny punkt Konwencji.

I znów włos się na głowie jeży. Bowiem to nic innego, jak przygotowanie do pełnej, nieskrępowanej tęczowej indoktrynacji i seksualizacji od najmłodszych lat, zarówno przedszkolaków jak i uczniów. Lewacki dokument otworzy drzwi wszelkiej maści zbokom i dewiantom nazywanym dla niepoznaki „edukatorami seksualnymi”.

Warto dodać, że Konwencja jest sprzeczna z Konstytucją RP a więc najważniejszym dokumentem. Artykuł 18 Konstytucji, mówi o szczególnej ochronie jakiej podlega małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny a także tradycyjna rodzina. Artykuł 48 Konstytucji daje rodzicom prawo, do wychowania swoich dzieci w zgodzie ze swoimi przekonaniami. Zacytowane przeze mnie fragmenty forsowanego gniota, są sprzeczne z naszą Konstytucją i jako takie NIE MOGĄ zostać wprowadzone!

Na koniec statystyka. W krajach, które wprowadziły Konwencję wcześniej, wskaźnik przemocy wzrósł nawet trzykrotnie. W Danii wynosi 52%, w Finlandii 47%, w Szwecji 46%,  w Holandii 45%, we Francji i Wielkiej Brytanii po 44%. Średnia europejska to 33%. Polska z 19% zajmuje OSTATNIE miejsce w Europie pod względem przemocy o czym już wspominałem.

Jednym słowem, cała ta akcja ma na celu siłowe wprowadzenie w życie ideologicznego plugastwa, które uderzy w najważniejsze dla większości Polaków wartości. Zdemoralizuje nasze dzieci i wnuki. Każde państwo, w tym Polska ma swoje dokumenty jasno wyrażające co grozi za jakąkolwiek formę przemocy w stosunku do drugiego człowieka. Nie są nam potrzebne żadne Konwencje. Ale potrzebne są IM. Tej bandzie czerwono – tęczowych terrorystów spod znaku sierpa i gwiazdek na niebieskim tle, by ostatecznie nas wypaczyć i przemodelować. NIE MOŻEMY SIĘ NA TO ZGODZIĆ!