Była premier Ewa Kopacz udzieliła wywiadu, w którym ponownie nie ma sobie nic do zarzucenia ws. działań przedstawicieli polskiego rządu na miejscu katastrofy smoleńskiej.

„Pojechałam tam z własnej i nieprzymuszonej woli. Minister zdrowia nie miał obowiązku tam być. (…) Zajmowałam się opieką nad rodzinami” — powiedziała posłanka PO w TVP Info.

„Dziś zastanawiam się, czy warto było tam jechać i ponosić konsekwencje tego wyjazdu” — dodała bez cienia skrępowania.

„Wszyscy, którzy tam byli i pomagali, robili to, bo chcieli to robić! (…) Obrazki, które będą tam widzieli pozostaną na długo. To olbrzymia trauma, nie tylko dla najbliższych, ale również dla nich. Dopatrywanie się złej woli u tych osób jest niegodziwe” — stwierdziła Kopacz.

Zapytana, dlaczego nie podjęto działań włączających w sprawę zachodnie instytucje, odpowiedziała: „Nie miałam do tego żadnych uprawnień”. Następnie zapewniła: „My wykonywaliśmy swoją robotę. Robiliśmy to tak, jak tylko najlepiej potrafiliśmy”.

„Nikt nie ma gotowego scenariusza, chyba że jest zwyrodnialcem, na tego rodzaju tragedie” — powiedziała była premier.

„Ta tragedia przerosła moją wyobraźnię” — dodała.

 

wpolityce.pl/TVP Info/mn