Jakiś czas temu media wszelkiej maści zaczęły nagłaśniać sprawę Korei Północnej. Nie ukrywam – sam się zaciekawiłem tamtymi wydarzeniami. Niemniej jednak zaczęły znikać nam wieści o innym konflikcie. Jakim? O wojnie w Syrii.

 

Zastanawiałem się, z czego to może wynikać. Ktoś może pomyśleć, że 'temat się znudził’. Ale to jest zbyt proste wytłumaczenie. Może chodzić o coś o wiele głębszego.

Po pierwsze – media niechętnie mówią o tym, że 'rebelianci’ są wspierani przez rządy USA oraz państw Unii Europejskiej. No bo jak 'miłujący pokój’ mogliby wspierać konflikt? Druga kwestia – która jest chyba głównym powodem przyciszenia sprawy – próbujący obalić Assada są fundamentalistami Islamskimi. No a to już jest temat tabu dla 'postępowych’ mediów.

W naszej (pardon – eurosocjalistycznej) cywilizacji nie wolno mówić źle o islamistach. A już na pewno nie można mówić, że sprawa o którą walczą jest zła, czy niesłuszna. A tak jest w tym przypadku – za rządów Assada Chrześcijanie i Muzułmanie żyli w pokoju. Rebelia chce, by Syria stała się antychrześcijańskim państwem, gdzie jedyną dopuszczalną religią jest Islam. No i dodajmy do tego jeszcze to, co wspomniałem wcześniej – wspieranie przez USA fundamentalistów Islamskich. Ameryka jest w stanie wojny z 'terroryzmem’, jednocześnie wspierając.. przyszłych terrorystów! Jak to wygląda w oczach społeczeństwa? Nawet największym lemingom z całego świata coś musiało zaiskrzyć, że USA nie postępuje logicznie i dobrze. Co zrobić?

Ano właśnie nagłośnić stary, ale sprawdzony temat – Korea Północna. Lemingi odwrócą swoją uwagę od Syrii, zachowując jednocześnie uwagę na 'jakimś konflikcie daleko od kraju’. Będą czuły się inteligentnie, rzekomo wiedząc, co się dzieje na świecie i będą czuć się 'świadomi’. Co z tego, że media będą podawać informacje, jakoby wódz KRLD miał podawać oficjalnie cele rakiet. Osobiście czekałem, czy poda publicznie pozycje wojsk i stanowiska rakiet – to byłaby dopiero komedia.

Tymczasem w Syrii cały czas trwa wojna, a wszelkie informacje stamtąd są mocno okrojone – być może nawet i przez UE czy NATO. Co będzie dalej? Czas pokaże. Osobiście mam nadzieję, że Assad obroni kraj przed bandyckimi rebeliantami i ich amerykańskimi sojusznikami.