Koronawirus determinuje nasze życie już od kilku miesięcy. Od 25 marca 2020 r. formalnie obowiązuje zdalne nauczanie. Jednak w dużej części szkół internetowe lekcje odbywały się nawet wcześniej – od razu po podjęciu decyzji o ich zamknięciu. W ramach procesu odmrażania gospodarki podjęto już pierwsze kroki ku powrotowi do tradycyjnej formy nauczania. Jest to o tyle ważne, że przysłuży się odciążeniu rodziców z obowiązku sprawowania całodobowej opieki nad swoimi pociechami.

Przedszkola i żłobki

Od 6 maja mogły zostać otwarte przedszkola oraz żłobki, ostatecznie jednak decyzja o uruchomieniu konkretnych placówek należała do ich organów założycielskich – samorządów lokalnych. Gminy, które zdecydowały się na podjęcie tego kroku musiały zastosować się do wytycznych Ministerstwa Zdrowia. W oświadczeniu opublikowanym przez Głównego Inspektora Sanitarnego znajdują się zalecenia takie jak:

  • maksymalnie 12 dzieci w sali
  • nie mniej niż 4m2 na opiekuna i dziecko
  • co najmniej jeden termometr na grupę
  • obowiązkowa dezynfekcja zabawek

Co ze szkołami?

Placówki mają pozostać zamknięte i prowadzić nauczanie w formie zdalnej do 24 maja. Decyzja co do sposobu nauczania ostatnich tygodniach roku szkolnego zapadnie w drugiej połowie miesiąca. Minister Edukacji Dariusz Piontkowski rozważa zarówno wersję, gdzie zdalne nauczanie zakończą wyłącznie klasy 1-3, jak i starsze roczniki. Taki scenariusz nie spotyka się jednak z entuzjazmem ze strony dyrektorów szkół średnich. Zwracają oni uwagę na dużą ilość uczniów uczęszczających do podlegających im placówek, która może uniemożliwić na przykład zachowanie odpowiedniej odległości pomiędzy uczniami i pracownikami szkoły.