324W Wielki Czwartek dokonano zamachu terrorystycznego w Garissa University College w Kenii, zamachu dokonała Somalijska organizacja Al-Szabab powiązana z Al-Kaidą, niektórzy jej członkowie byli szkoleni w obozach Al-Kaidy w Afganistanie. Zginęło co najmniej 170 osób, a 80 zostało rannych. Według naocznych świadków, islamscy terroryści za cel obrali sobie przede wszystkim studentów chrześcijańskich – głównie byli to katolicy oraz protestanci. Taką informację podawało wiele mediów. Czy zastanawiamy się dlaczego nic się nie zmienia? Czy może przyjmuje się tę informację na chłodno i można przejść do kolejnych „niusów”? Słusznie, dostrzeżono te zbrodnie i jest o nich coraz głośniej, ale nikt nie mówi o przyczynach, a potrzebne jest krytyczne myślenie, wyciąganie wniosków i przede wszystkim odwaga, której brakuje Zachodowi, czego nie można powiedzieć o tych, którzy nie ugięli się pod jarzmem barbarzyństwa i nie wypowiedzieli szahady (muzułmańskie wyznanie wiary) za co zostali straceni…

Wiele badań wskazuje, że na świecie co roku jest prześladowanych i dyskryminowanych od 100 do 200 milionów osób wierzących w Chrystusa, a 170 tys. zostaje zabitych. Około 85% prześladowań i mordów ma miejsce w krajach z dominującą większością muzułmańską. Z tego względu w ostatnich 30 latach 50 procent chrześcijan opuściło Bliski Wschód. Przykłady można wymieniać godzinami – np. Saudyjka została zamordowana przez ojca, gdy ten dowiedział się o jej konwersji na chrześcijaństwo. Z kolei chrześcijanka z Algierii została zatrzymana przez władze, bo miała przy sobie literaturę religijną, co wiąże się z zarzutem „praktykowania niemuzułmańskiej religii bez oficjalnej zgody” (sic!). Czy pamięta ktoś jeszcze „Noc Kryształową” zorganizowaną przez Bractwo Muzułmańskie w Egipcie, gdzie podpalono i wyburzono 82 kościoły w ciągu tygodnia? W październiku 2012 roku w mieście Homes, niegdyś liczącym 80 tys. chrześcijan, dżihadyści zamordowali ostatniego chrześcijanina. Pewna nastoletnia Syryjka opowiadała: „Uciekliśmy z kraju, ponieważ oni próbowali nas zabić tylko dlatego, że byliśmy chrześcijanami… A Ci, którzy byli naszymi sąsiadami zwrócili się przeciwko nam”. Te działania mogą wyjaśnić po części słowa Szejka Abdullaha Faisala „(…) najlepszą metodą rozprzestrzeniania islamu jest dżihad a nie da’wah. Prorok spędził trzynaście lat w Mekce prowadząc da’wah i tylko sto osób przyjęło islam, ale kiedy powrócił do Mekki z mocą i potęgą militarną, to dwa tysiące ludzi przeszło na islam jednego dnia.”

Zgadza się, zapewne pierwszy raz o tym słyszysz, ponieważ takie informacje można zdobyć wyłącznie na niszowych portalach z ideą i misją, które niestety mają ograniczony zasięg, lub też w raportach dokonywanych przez organizacje charytatywne zajmujące się problemem prześladowań chrześcijan. Tych przykładów jest o wiele, wiele więcej – niestety nawet już w Europie ludzie boją się przyznawać, że są chrześcijanami, boją się, bo mogą ich spotkać szykany ze strony pracodawców, a także wyśmiewanie przez innych pracowników w pracy. Tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii przez o dziwo… Komisję Równości i Praw Człowieka. Nic dziwnego, skoro panuje niebywała poprawność polityczna czego przykładem może być chociażby wyrok sądu, który zabronił rozmawiać lekarce o wierze z muzułmanką. Czym to jest w porównaniu z okropnościami na Bliskim Wschodzie? Tutaj niewątpliwie muzułmanie zamieszkujący kraje Zachodu wykazują się największą bezczelnością.

Odpowiedzmy sobie na pytanie, czy tak samo cierpi osoba, której ciężko znaleźć pracę, ponieważ nosi hidżab? A może osoba, której grozi śmierć, gdy sąsiedzi dowiedzą się, że uczęszcza na msze św. i zostanie wydana w ręce „funkcjonariuszy prawa szariatu”? Czy osoba, która na ulicy usłyszy „wracaj do swojego kraju” „stop islamizacji europy!” Jest w takim samym stopniu szykanowana, jak ta osoba, która ma ścinaną głowę, bo nie zamierza wypowiedzieć szahady i przejść na jedynie słuszną wiarę w Mahometa? Nikt nie zmusza muzułmanów do przejścia na inną wiarę, lecz muzułmanie na siłę chcą wszystkich dookoła „uszczęśliwiać” i wmawiać nam, że białe to czarne, a czarne to białe. Zatem stawianie siebie wiecznie w roli ofiary i pokrzywdzonego bez względu na okoliczności, nie jest bezczelnością? Ostatnio dał pokaz temu mieszkający w Polsce marokański imam Youssef Chadidow, kierownik Muzułmańskiego Centrum Kulturalno-Oświatowego w Poznaniu oskarżając o „islamofobię” profesora Grzegorza Kucharczyka za wykład w Muzeum Archidiecezjalnym w Poznaniu o islamskich zamachach i inwazji islamu na Europę – reasumując o konflikcie cywilizacyjnym, który ma już miejsce.

Postawa imama dowodzi na to, o czym mówię – stawiają siebie w roli ofiar przy każdej nadarzającej się okazji, starając się przy tym zaangażować jak najwięcej mediów, by opisywały takie sprawy w myśl zasady Gebbelsa – kłamstwo tysiąc razy powtórzone staje się prawdą. Musi się utrzeć w umysłach, że to muzułmanie cierpią, a pojedyncze ataki terrorystyczne łatwo wytłumaczyć, że to tylko garstka ekstremistów, bowiem prześladowań chrześcijan jest tak wiele, w niemalże każdym zakątku świata, że media tych informacji wszystkich nie podają, bo nawet nie są w stanie – Zostają tylko te, które są związane z kilkoma grupami terrorystycznymi, wszak tylko one dobrze odnajdują się w XXI wieku robiąc między innymi filmy z egzekucji i zamieszczając je w internecie. Wtedy i muzułmanie mogą w spokoju stawiać siebie w roli ofiary i media mogą mówić tylko o ekstremistach, którzy nie mają nic wspólnego z nauczaniem islamu, który głosi pokój i miłość dla wszystkich, chyba nikt nie ma wątpliwości co do tej kwestii? A gdy znów powróci temat, oficjalnie Unia Europejska co najwyżej wyrazi głębokie zaniepokojenie i sprawa załatwiona, przejdzie się do kolejnego punktu obrad… W czym problem?

Na zakończenie wystarczy, że przytoczę tylko jedno zdanie „Sanguis martyrum semen christianorum” – krew męczenników jest zasiewem nowych chrześcijan.

Felieton został opublikowany dn. 13.04.2015 na łamach tygodnika „Polska Niepodległa”