Pseudoelity, które doprowadziły do tego, że Polska się wyludnia, próbują nam coraz nachalniej wmawiać, że multikulturalizm jest jedynym rozwiązaniem dla Polski. Tę nieudolną propagandę można zaobserwować jeszcze częściej niż dotychczas w polskojęzycznych mediach. Czas ich przyćmić i zacząć mówić głośno o zagrożeniach wynikających z bezmyślnego i bezrefleksyjnego promowania multikulturalizmu, który tylko przyspiesza proces islamizacji.

Kilka lat temu o multikulturalizmie wypowiadali się tylko lewicowi politycy, jak Aleksander Kwaśniewski, który w 2012 roku w Akademii Obrony Narodowej propagował swoje destrukcyjne wizje, mówiąc o sprowadzeniu do Polski imigrantów i dialogu z islamem.

Dziś słyszę te głosy coraz częściej, a jednocześnie zaczyna wmawiać się mnie i reszcie obywateli, że nie jesteśmy Polakami tylko Europejczykami. Do propagandy zaczęły włączać się takie znane osobistości, jak Lech Wałęsa, który przekonuje Polaków, że powinni odejść od myślenia w kategoriach narodowych. W teatrzyku politycznych marionetek nie zabrakło Jana Kulczyka, jednego z najbogatszych przedsiębiorców w Polsce. 13 maja 2014 roku w polskojęzycznych mediach Kulczyk mówi, że potrzeba nam sprowadzenia imigrantów – podczas debaty „Migracje we współczesnej Europie – pułapka czy szansa?”. W Katowicach wyjaśniał, że kieruje się myśleniem na zasadzie rachunku ekonomicznego. To nie koniec rewelacji – dowiedziałem się także, że „Nie można być, instytucjonalnie, jednocześnie Europejczykiem i Litwinem, Polakiem czy Czeczenem, bo tego się nie da połączyć” 'Autorytety’ III RP nie potrafią zrozumieć faktu, że z demografią należy walczyć poprzez wspieranie polskich rodzin, oraz ułatwianie im życia. Polacy nie pozwolą się wynarodowić i doskonale wiedzą, że wpierw są Polakami, dopiero potem Europejczykami i żadna propaganda unijna, czy tzw „autorytetów” tego nie zmieni, miejcie to na uwadze.

Kolejnym niepokojącym procederem w Polsce jest nowa  rządowa ustawa  o cudzoziemcach, która weszła w życie 1 maja 2014 r i ułatwi osiedlanie się obcokrajowcom. Urząd do Spraw Cudzoziemców w związku z tym już przeprowadza kampanię społeczną „Polska tu mieszkam” z udziałem imigrantów. Na jednym z bilboardów już widnieje uśmiechnięty Pakistańczyk! Z kolei wczoraj 14 maja, TVP Opole emitowało spot z udziałem Vincenta De Paul Achi, piekarza, pochodzącego z Wybrzeża Kości Słoniowej. Kampania ma na celu ocieplenie wizerunku obcokrajowców i promocję multikulturalizmu.

Żelazna logika

Jak mówił William James Durant „Wielką cywilizację można pokonać od zewnątrz, dopiero gdy ulega rozkładowi od wewnątrz”. Czy zatem Polsce i Europie rzeczywiście potrzeba jest milionów imigrantów z odmiennych ośrodków cywilizacyjnych? W przeciwieństwie do wielu polityków, którzy patrzą jak przetrwać do końca kadencji, ja staram się patrzeć w przyszłość o kilka dekad i wyciągać wnioski z błędnych decyzji krajów, które uważają multikulturalizm za świętość. Takim krajem jest np. Szwecja.

W Szwecji, jak i w Polsce, politycy wykazują się niebywałą hipokryzją i żelazną logiką. Szwedzka gazeta Dagens Nyheter przybliżyła swoim czytelnikom fakty dotyczące miejsc zamieszkania prominentnych polityków, czołowych, ekstremalnych piewców multikulturalizmu. Okazało się, że te osoby, którzy promują masową i niekontrolowaną imigrację, wolą zamieszkiwać wolne od imigrantów, monokulturowe osiedla i dzielnice. Wnioski nasuwają się same. Sądzę, że tych lewicowych polityków i publicystów śmiało można nazwać faszystami, rasistami czy islamofobami, skoro nie chcą mieszkać wśród społeczności miłującej pokój i dialog międzykulturowy!

Porażka polityki imigracyjnej i integracyjnej są skrzętnie pomijane, tę porażkę wyjaśnił politolog Francis Fukuyama. „W zglobalizowanym świecie problem tożsamości zbiorowej staje się problemem politycznym – słaba tożsamość kolektywna nowoczesnego społeczeństwa może zostać zakwestionowana przez imigrantów, których tożsamość społeczna jest silna.” W taki sposób tworzą się małe autonomie, jak w Marsylii czy Sztokholmie, gdzie postępowy Europejczyk, który popiera słowem i czynem masową imigrację, nie odważy się wejść, ale jeśli chcesz zwalczać ten problem, te same osoby nazwą Cię rasistą i faszystą. Gdzie tutaj logika? Na próżno jej szukać – tak wygląda postęp.

Destrukcyjne skutki utopii multikulti

Dlaczego w Polsce i reszcie krajów Europy promowany jest multikulturalizm i islam jako religia pokoju i miłości? Myślę, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Jest wiele powodów składających się w całość. Pomijając już Lecha Wałęsę, czy Kwaśniewskiego, o których pisałem na początku, najwyżej postawieni politycy UE próbują nam narzucić myślenie katastrofalne dla nas. Chcą stłumić państwa narodowe w celu osłabienia spójności narodów. W tej kwestii wypowiadał się również były prezydent Czech Václav Klaus, który jasno mówił, że multikulturalizm to broń w celu zniszczenia narodów Europy, aby bez przeszkód stworzyć z UE jedno państwo ze stolicą w Brukseli.

W krajach gdzie multikulturalizm jest najsilniej promowany, równocześnie najbardziej nasila się islamizacja, co w konsekwencji prowadzi do osłabienia chrześcijaństwa. Islam to ideologia polityczna-religijna, Mahomet stworzył ją po to, aby zjednoczyć plemiona Arabii i doskonale to mu się udało. Ta ideologia jest doskonała do kontrolowania ludzi. Gdy elity UE dopuszczą w przyszłości do na tyle dużej ilość wszelkiej maści imigrantów, może skończyć się to wojną domową w Unii Europejskiej. Ludzie będą sfrustrowani, a wtedy rządy będą miały więcej pretekstów do inwigilacji swoich obywateli, jednocześnie wmawiając, że to tylko „radykalni muzułmanie” którzy wypaczyli obraz islamu. Kryzys ekonomiczny, który się pogłębia, wywołali sami rządzący. Wystarczy popatrzeć na nasze polskie podwórko i popatrzeć na co i w jaki sposób wydawane są publiczne pieniądze. Nic tak nie ukryje zadłużenia krajów europejskich, jak zamieszki uliczne, konflikty religijne oraz na tle etnicznym, które już mają miejsce na Zachodzie, jak np. w Paryżu czy Londynie.

To wszystko dotyczy i nas, rządy stopniowo, małymi kroczkami chcą nas przekonać do destrukcyjnych ideologii, w myśl starej rzymskiej zasady divide et impera, czyli dziel i rządź. Dlatego już teraz ostrzegam aby Polak był mądry przed szkodą. Uważam, że osób o takich samych poglądach są legiony, dlatego nie możemy stać w cieniu i siedzieć cicho, tylko działać wspólnie i mówić głośno o zagrożeniach wynikających z bezmyślnego i bezrefleksyjnego promowania multikulturalizmu, który tylko przyspiesza proces islamizacji! Jak mówił Witold Pilecki „Znalazłem w sobie radość wynikającą ze świadomości, że chcę walczyć” Dokładnie to samo czuję w dzisiejszych czasach patrząc na lekkomyślność elit Europejskich. W XXI wieku również musimy walczyć z ideologiami wrogimi naszym zasadom, tradycji i kulturze. Aby zwyciężyć trzeba walczyć!