Celem dyskusji będzie refleksja nad obecną falą antymuzułmańskiej ksenofobii i przemocy, która rozlewa się po różnych krajach Europy, nie omijając Polski, w tym także Poznania – w tak dramatycznych słowach opisywana była zapowiedź tzw. debaty „Wirus islamofobii” która odbyła się 14 lutego w Poznaniu w Malarni – scenie kameralnej Teatru Polskiego. Organizatorem wydarzenia była Pracownia Pytań Granicznych UAM.
W Teatrze Polskim na próżno było szukać osób, które mają krytyczne podejście do zagadnień wysuniętych przez Pracownię Pytań Granicznych UAM, dlatego ciężko pisać o debacie widząc panelistów, mających to samo zdanie na ten sam temat wliczając widownie, która przybyła w licznym gronie około dziesięciu osób – przyjmującej bezrefleksyjnie tezy i statystyki podawane przez organizatorów. Debata z założenia ma cel wymiany poglądów.
Jako pierwszy wypowiedział się Przemysław Wielgosz – redaktor naczelny Le Monde diplomatique, który nadał odpowiedni ton dyskusji opisując i wymieniając po kródce „skrajnie prawicowe” organizacje, i partie polityczne, które pośrednio sprzeciwiają się islamizacji. Aby dodać dramaturgii Pan Wielgosz przedstawił muzułmanów w roli ofiar przytoczył kilka danych statystycznych opisujących przemoc – jak sam zapewnia „Według najnowszych badań z okresu 2001-2012 we Francji 85% wszystkich aktów przemocy motywowanych rasistowsko, była skierowana przeciwko muzułmanom. Z kolei w roku 2013 w Wielkiej Brytanii zanotowano ponad 500 ataków na muzułmanów” Niestety redaktor nie podał źródeł tych statystyk, mając nadzieję, że nikt o to nie zapyta i nie mylił się – teraz wszyscy słuchacze byli odpowiednio przygotowani do wysłuchania problematyki „islamofobii”
By przekonać się jaki był cel zorganizowania tej tzw. „debaty” należy przedstawić kolejną osobę, która rozwieje wszelkie wątpliwości. Małgorzata Juszczak – reżyserka filmowa, obserwatorka praw człowieka, oraz co najistotniejsze w tym kontekście, trenerka antydyskryminacyjna wielokulturowości, która naturalnie szkoli inne osoby chętne do zostania obrońcami uciśnionej mniejszości religijnej. Juszczak przedstawiła stereotypy o muzułmanach, perfidnie wyśmiewając przy tym i wrzucając do jednego wora wszystkich mających zgoła odmienne zdanie na temat islamu czy samego destrukcyjnego multikulturalizmu. Podobnie wypowiada się Mariusz Marszewski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza, zarzuca samej inicjatywie „Nie dla islamizacji Europy” islamofobię. Jak to się ma do rzeczywistości?
Puste powielane argumenty i puste słowo islamofobia powtarzane jest nader często, aby ucierało się dalej w dyskursie publicznym. Sam zarzut islamofobii i cała dyskusja jest zabiegiem manipulacyjnym. Celowo islamofobia jest naprzemiennie stosowana z zarzutami o rasizm i ksenofobię w każdej nadarzającej się okazji – ma to na celu przedstawienie osoby, lub danego środowiska w negatywnym świetle. Przeciwników islamizacji można zawsze nazwać „antyislamistami” „krytykami islamizacji Europy” jednak zawsze nazywa się „islamofobami” wówczas w opinii publicznej jest to kojarzone z rasizmem i ksenofobią, co jest irracjonalne. Lewicowi oponenci zawsze starają się udowodnić, że krytyka islamu pod kątem teologicznym, lub postawa sprzeciwu wobec islamizacji Europy jest bezzasadna. Za nimi stoi wyłącznie politycznie poprawna propaganda, która gwarantuje poklask i pełne zrozumienie w swoim gronie odbiorców, za nami stoją fakty, które przedstawiają odwrotną tendencję w konfrontacji do wygłaszanych analiz przez wspomniane wyżej środowiska, dlatego nie jesteśmy zapraszani do debaty.
Badania przeprowadzone przez „Berlin Social Science Center” wśród muzułmanów, pokazują, że aż 73,2% we Francji oraz 69,6 % w Belgii muzułmanów uważa, że reguły i zasady religijne są ważniejsze niż prawo krajów, w których mieszkają – połowa przepytanych uważa się za fundamentalistów. Dane i popierające je w rzeczywistości coraz częstsze akty terroryzmu wyraźnie pokazują, że muzułmanie w Europie radykalizują się na potęgę – nasila się również problem Państwa Islamskiego, dżihadyści chcą wykorzystać Libię, jako wrota do bram Europy udając uchodźców, ta sama taktyka dotyczy Turcji, która jest otwarta dla uchodźców i z tego właśnie korzystają. Ostatnimi czasy coraz częściej problem zaczyna dotykać i Polskę w tym sensie, że islamiści niepokojąco intensywnie zaczynają się interesować naszym krajem. Imam z Wielkiej Brytanii Anjem Choudary stwierdził, że szariat w Polsce nas „uszczęśliwi”, po jego wprowadzeniu skończy się reżim, zapomniał jednak dodać, że zacznie się reżim półksiężyca, który jest równie niebezpieczny co komunizm. Należy zwrócić uwagę, że imam wie w jaki temat uderzyć i jakich słów używać, aby niektórzy słabi duchowo zwątpili, podobnie jak apologeci muzułmanów, którzy liczą na naszą bierność i podejście bezkrytyczne.
Tekst ukazał się w tygodniku „Polska Niepodległa”