10 września 2015 roku w Kancelarii Premiera odbyła się konferencja pt. „Gender w podręcznikach – diagnoza w kierunku równościowej i antydyskryminacyjnej edukacji szkolnej”. Patronat nad wydarzeniem objęła pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Małgorzata Fuszara.

60 osób przez dwa lata strona po stronie analizowało polskie podręczniki – od tych przedszkolnych do tych dla klas maturalnych. Badacze skupili się na sprawach równości kobiet i mężczyzn, ale przy okazji analizowali też inne przypadki dyskryminacji, m.in. ze względu na pochodzenie czy niepełnosprawność. Raport, który na tej podstawie powstał, objął aż jedną czwartą podręczników (227 książek), które przez MEN zostały dopuszczone do użytku szkolnego (do 28 różnych przedmiotów). To największy tego typu projekt w Polsce – można przeczytać na wyborcza.pl.

Szefowa projektu badawczego „Gender w podręcznikach” dr Iwona Chmura-Rutkowska była w swoim żywiole. Z emfazą tłumaczyła, że: Podręcznikowy świat tworzą głównie biali, pełnosprawni mężczyźni. Prawdziwy świat tak nie wygląda.
Zdaniem Chmury-Rutkowskiej w podręcznikach szkolnych pomija się kobiety, a mężczyzn ukazuje się jako samodzielnych i reprezentujących „wysoki status socjoekonomiczny”.

Pani doktor nie spodobało się również to, że w analizowanych podręcznikach nie pojawiają się osoby niepełnosprawne czy innego pochodzenia. Czy to oznacza, że polskie podręczniki spowite zostały mgłą „faszyzmu” i „nietolerancji”? Otóż pojawiło się światełko w tunelu. Autorzy raportu chwalą rządowy elementarz dla klasy drugiej. Za co?

W czwartej części podręcznika dla drugiej klasy dziewczyny majsterkują, profesor Ewa Menzurka zaprasza dzieci do laboratorium, mały Robert nie może oderwać wzroku od nowo narodzonej siostry, tata wiesza pranie, a wszystkie dzieci niezależnie od wyglądu, pochodzenia i sprawności mają swoje niezbywalne prawa – ekscytują się badacze.

Wydarzenie w KPRM swoim patronatem wsparła pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Małgorzata Fuszara, która stwierdziła że:

Chyba żaden rodzic nie chce, żeby jego dzieci uczyły się z podręczników, które dyskryminuja i wtłaczają w stereotypy.

Ciekawe, czy rodzice chcą, by ich dzieci uczyły się z podręczników indoktrynujących i wtłaczających lewackie urojenia.