Lewica wymiera. Jest to naturalny proces, bo odrzuciła ona takie wartości jak rodzina czy pełna prawna ochrona życia. To nie lewicowi antyklerykałowie zakładają rodziny wielodzietne. Nie mają na to czasu, ani ochoty. Przekłada się to na radykalnie spadające poparcie społeczne dla środowisk głoszących radykalne lewackie hasła. Towarzyszą temu pojękiwania przedstawicieli tych środowisk na takie inicjatywy jak prawna ochrona życia czy małżeństwa. 

Wbrew temu, co twierdzi pani Płatek, w związkach jednopłciowych nie rodzi się więcej dzieci niż w obupłciowych. Niedużo dzieci rodzi się także w środowiskach osób podążających za konsumpcjonizmem i karierowiczostwem. A to główny elektorat lewicy. To religijni, patriotycznie nastawieni ludzie zakładają w Polsce rodziny. Przekłada się to na to, że w środowiskach prawicowych jest duży odsetek przedstawicieli rodzin wielodzietnych, co także i ja doświadczam wokół siebie, jako że angażuję się w działalność takich formacji.

Konsumpcjonizm i karierowiczostwo nie wpływają pozytywnie na posiadanie potomstwa. Bo albo pierwsze i kolejne dziecko jest odkładane ze względu na chęć zrobienia kariery czy utrzymania wysokiego standardu życiowego, albo wręcz dziecko traktowane jest jak produkt konsumpcyjny – jeśli produkt się nie spodoba, no to przecież klient powinien mieć prawo do reklamacji, tj. aborcji. Niestety z życiem ludzkim nie jest tak, jak z produktami w sklepach i stąd znad grobu lewicy w Polsce dochodzą do nas ostatnio jęki wywoływane z jednej strony konwulsjami, a z drugiej bezsilnością na fakt, że ich sposób myślenia i życia w toku ewolucji przegrywa.