Okładka książki „Łowcy wolności”

Jeśli sądziłeś, że Polacy są odporni na zabobony, to książka „Łowcy wolności” wprawi cię w przerażenie. Robert Tekieli opisuje w niej zasięg, jaki wśród czytelników zaszczepiony został przez grupy new age. Co przeraża bardziej, wielu zwolenników niebezpiecznych praktyk jest wśród tzw. „inteligencji”.

Książka Wydawnictwa M opisuje w jaki sposób zabobon zagarnia rzesze umysłów na swoją stronę. Czy wiedzieliście na przykład, że prawie połowa czytelników jednego z magazynów astrologicznych ma wyższe wykształcenie? A to nie wszystko!

Autor przedstawia dwa rodzaje czasopism. Jedno skierowane jest do ludzi nie zaangażowanych w new age. Tam pisze się o „medycynie niekonwencjonalnej”, różnych „naukach”, które są de facto praktykami new age, lecz nienazwanymi po imieniu, etc. Jednocześnie właściciele czasopism przedstawiają opisywane praktyki jako coś normalnego, powszechnego oraz mającego poparcie w nauce. Jest to absolutna bzdura.

Drugim rodzajem są czasopisma jawnie odwołujące się do innych niż Bóg sił. Bioenergoterapia, zabiegi magiczne, wróżby – to wszystko skierowane jest do czytelnika, który już wpadł w sidła new age.

Z książki dowiadujemy się także, jak istny szamanizm jest wspierany finansowo oraz prawnie na poziomie rządowym oraz międzynarodowym. Licencjonowana wróżka czy bioenergoterapeuta, dofinansowania na kwoty setek tysięcy euro od Unii Europejskiej na salony bioenergoterapeutyczne – to wszystko dzieje się dzisiaj, choć wydawać by się mogło kiepską, surrealistyczną komedią.

Książkę czyta się lekko. Problem mogą sprawić szerokie informacje i dane, które autor zebrał i opracował. Natomiast polecam ją wszystkim.

Dominik Cwikła

Polub fp autora TUTAJ