Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka wydał dekret dotyczący zapobiegania pasożytnictwu społecznemu.

Obywatele Białorusi oraz cudzoziemcy mieszkający w kraju na stałe, którzy od 1 stycznia 2015 r. nie uczestniczyli w finansowaniu wydatków państwowych lub uczestniczyli w nim mniej niż 183 dni w roku, zobowiązani są do wniesienia opłaty w wysokości 4,2 mln rubli białoruskich (868 zł). Dla uchylających się od tego obowiązku przewidziano karę grzywny, aresztu lub prac społecznych.

„Darmozjady, nieroby powinny pracować. Kto nie płaci podatków, powinien płacić. To normalna, cywilizowana zasada” – mówił Łukaszenka o 0,5 mln osób w wieku produkcyjnym, które nie pracują i nie płacą podatków, korzystając z bezpłatnej opieki medycznej, edukacji i usług komunalnych.

Oficjalnie bezrobocie na Białorusi wynosi tylko 1% proc., jednak jest to spowodowane tym, że za bezrobotnych uznaje się jedynie te osoby, które zarejestrowały się jako bezrobotne. W kraju Łukaszenki procedury rejestracji bezrobotnych są nie tylko skomplikowane i wymagają od starających się o zasiłek wykonywania prac społecznych, ale także sama zapomoga jest symboliczna: wynosi ok. 30-40 zł.

Trzeba przyznać, że podatek od pasożytnictwa to jeden z niewielu podatków, który ma sens.

 

polskaniepodlegla.pl/mn