Jean Asselborn to luksemburski minister spraw zagranicznych. W ostatnim wywiadzie krytycznie odniósł się do wpływu naszego kraju na Unię Europejską.

W rozmowie z niemieckim dziennikiem „Tagesspiegel” luksemburski minister spraw zagranicznych Jean Asselborn żalił się na ciężką sytuację w Unii Europejskiej, a winą za nią obarczył głównie Polskę. „Rząd w Polsce coraz bardziej gubi się w ograniczeniach praworządności” – powiedział Asselborn i dodał: „Jarosław Kaczyński, szef partii rządzącej PiS, jest ideologiem. On wierzy, że Unia Europejska jest hamulcem dla Polski. Chce stworzyć prawicowo-konserwatywny porządek społeczny oparty na państwie narodowym. Dzisiejsza Polska pod rządami Jarosława Kaczyńskiego nie mogłaby zostać członkiem Unii Europejskiej”.

Asselborn zdradził tym samym, czego najbardziej boją się brukselscy biurokraci – wartości konserwatywnych i państwa narodowego. „Problemem” nie są rzekome przewinienia Polski, ale kierunek światopoglądowy obrany przez nowy rząd w Warszawie (luksemburski minister spraw zagranicznych najwyraźniej nie wie, że na czele rządu stoi Beata Szydło, a nie Jarosław Kaczyński). Nie interesuje go fakt, że polski rząd został wybrany przez Polaków w demokratycznych wyborach. Podobnie bowiem Asselborn krytykuje Węgrów i Amerykanów za głosy oddane na Orbana i Trumpa oraz przestrzega Francuzów przed kandydaturą Marine Le Pen w zbliżających się wyborach prezydenckich. „Jeżeli Marine Le Pen zostanie prezydentem, to UE stanęłaby przed swym końcem. Pojednanie niemiecko-francuskie jest fundamentem Europy” – stwierdził.

Jean Asselborn to luksemburski socjalista, który od 2004 roku pełni funkcję ministra spraw zagranicznych. Przez dziewięć z tych trzynastu lat szefem jego rządu był Jean-Claude Juncker, dzisiejszy przewodniczący Komisji Europejskiej. „Nacjonalizm, populizm i skrajna prawica zagrażają dziś Europie” – powiedział Asselborn niemieckiej gazecie. Dodał, że kraje członkowskie muszą przeciwstawić się poczynaniom Polski czy Węgier.

Luksemburski polityk potwierdził tym wywiadem, że elity brukselskie dalej nie rozumieją problemu trawiącego Unię Europejską. Dla lewicowców i liberałów zagrożeniem są chrześcijańscy i konserwatywni politycy, a także społeczeństwa zwracające się ku tym wartościom. I owszem, oni są zagrożeniem – dla posad i pozycji owych liberałów. Natomiast autentycznym zagrożeniem dla Europy są napięcia na wschodnich i południowych rubieżach, efekty kryzysu finansowego, imigranci, brak pracy czy arogancka kasta polityczna.