Przed II turą wyborów prezydenckich we Francji miała miejsce debata dwojga kandydatów: Marine Le Pen i Emmanuela Macrona.

Debata utrzymana była w agresywnym tonie. Prowadzący dyskusję często tracili kontrolę nad rozgorączkowanymi rywalami. „Nie ma pan świadomości narodowej” – powiedziała pod adresem Macrona Le Pen. „Niech pani nie opowiada głupot” – odpowiedział Macron.

Marine Le Pen określiła go mianem „kandydata dzikiej globalizacji, lokaja wielkich koncernów”. Zwróciła uwagę na jego bliskie związki z niepopularnym prezydentem Francois’em Hollande’m. Z kolei Macron zarzucił Le Pen brak kompetencji na polu gospodarczym. „To działa może w telewizji, ale nie w prawdziwym życiu” – zaznaczył.

Liderka Frontu Narodowego atakowała Unię Europejską. „Jestem Europejką, chcę ratować Europę, wyzwolić ją z rąk Unii Europejskiej, która właśnie ją unicestwia” – powiedziała. Macron nazwał zapowiedzi Le Pen dotyczące powrotu do franka przy jednoczesnym zachowaniu euro „zabójczymi pod względem siły nabywczej i konkurencyjności Francji w świecie”. Le Pen mówiła sporo na temat terroryzmu. Koncentrowała się tu na hasłach deportacji nielegalnych imigrantów i zamknięciu granic.

Na końcu Macron przypuścił frontalny atak na swoją rywalkę. Stwierdził on, że partia Le Pen jest „partią afer i nienawiści”. „System, który pani piętnuje, jest też pani udziałem, ponieważ z niego pani żyje. Jest pani pasożytem” – powiedział. „Nie jest pani godna być naszym prezydentem. Francja zasłużyła na coś lepszego, pani oferuje tylko nienawiść, pani projekt żywi się strachem i kłamstwem. Tego nie chcemy dla Francji” – dodał.