Kolejna znana osoba skrytykowała pseudo bunt Owsiaka w latach 90-tych. W swej książce „Zwierzenia kontestatora” Marek Piekarczyk, wokalista kultowego TSA, nie szczędzi cierpkich słów o szefie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Oddajmy jednak głos autorowi, który w Jarocinie wraz z nieznanym jeszcze wtedy Jurkiem Owsiakiem zapowiadał koncerty na scenie:

Zapowiadałem koncerty z Jurkiem Owsiakiem, którego wówczas nikt nie kojarzył […] Był to po prostu sympatyczny człowiek, który lubi rock and rolla. Wkurzał mnie jednak tymi chińskimi ręcznikami i durnym hasłem „Uwolnić słonia” […] W mieście, które stało się enklawą buntu młodego pokolenia przeciw komunie i miejscem prawdziwego rockandrollowego protestu on wygadywał bzdury i rozwadniał ten protest metodami wątpliwej jakości. Zrobił kpinę z protestu, z kontrkultury. Strasznie mi się wtedy naraził. Czemu nie zorganizował swoich akcji w Komitecie Centralnym PZPR albo pod Pałacem Kultury?”

Dostało się również Przystankowi Woodstock, o którym Piekarczyk mówi tak:

To miasto, które zaprzepaściło swoją wielką szansę stania się ważnym punktem na kulturalnej mapie świata. Trochę to robota Owsiaka, który napatrzył się na jarocińskie festiwale, a potem pojechał w 1994 roku do USA na festiwal Woodstock i po powrocie zorganizował swój Przystanek Woodstock, gigantyczną masówkę za pieniądze, które nazbierał. To megalomania, zadęcie i próba bicia rekordów, zupełnie dla mnie nie zrozumiała. Nigdy tam nie byłem i jakoś mnie nie ciągnie, nie lubię imitacji i nostalgicznych pozorów.

 

Wydaje się, że Marek Piekarczyk trafnie ocenił „bunt” Owsiaka, syna byłego komunisty.Warto przypomnieć iż w opinii niektórych Owsiak „rozmiękczał” opozycję antykomunistyczna. Trwa to do dziś, co szczególnie widoczne jest na Przystanku Woodstock, na którym bunt już dawno przeminął, a zostało wyłącznie spanie w piachu i taplanie się w błocie.