Adam Michnik od kilku dni jeździ po Austrii, gdzie udziela wywiadów austriackiej prasie i uczestniczy w spotkaniach, na których obraża polityków PiS-u.

Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” w środę wziął udział w debacie moderowanej przez tłumacza literatury polskiej Martina Pollacka. Michnik porównywał obecne rządy do bolszewizmu, a polityków PiS-u do ludzi Stalina. Obrażał też współpracujących z PiS-em profesorów.

Michnik sporo mówił o relacjach Polski ze wschodnimi sąsiadami. „Obóz Kaczyńskiego w ciągu tego roku to dramatycznie popsuł. To wyraźnie widać w relacjach polsko-ukraińskich. To, co być może Kaczyński uważa, że jest dobre dla Polski rządzonej przez jego obóz, w istocie jest prezentem dla Putina. Ta cała polityka skłócenia z Ukrainą. Prezent dany za darmo. A ponieważ nie przypuszczam, że Kaczyński kierował się szczodrością czy dobrym sercem, więc muszę tego prezesa wszystkich prezesów, tego geniusza strategicznego, porównywalnego tylko z Napoleonem, Talleyrandem i Metternichem, uznać za politycznego głupca! Durnia i szkodnika!” – powiedział.

Mówiąc o polskiej dyplomacji, redaktor „GW” stwierdził, że Jarosław Kaczyński i jego partia próbowali wmówić Polakom, że wynik 27 do 1 w głosowaniu na szczycie w Brukseli ws. szefa Rady Europejskiej był sukcesem polskiej dyplomacji. „To mi przypomina wiarę bolszewików we wszystko, co powie Stalin. Zdaję sobie sprawę, że Kaczyński nie jest Stalinem, bo to nie ten gabaryt, ale wciąż mam wrażenie, że on jest parodią” – oświadczył.

Rozmowa dotyczyła także tematu katastrofy smoleńskiej. „Było wielu komunistów, którzy wierzyli, że Katyń zrobili Niemcy. Wierzę w to, że Kaczyński mógł sam sobie zrobić taki 'brain washing’, żeby uwierzyć, że tam był zamach. Ale żaden normalny człowiek z PiS-u oczywiście nie wierzy, że to był zamach. Oni tylko wierzą w to, że jeśli powiedzą, że nie wierzą, to stracą posady” – powiedział Michnik.

Jak dodał: „Są tacy profesorowie Krasnodębski, Zybertowicz czy Legutko. Mówi się o każdym z nich: on jest wariat. Ja powiem, że to wariat, który wie, gdzie są konfitury”. Co ciekawe Michnik rozpaczał również nad sytuacją Kościoła w Polsce. „Kościół traci swój autorytet, kiedy przemawia językiem anatemy, a nie miłosierdzia. Kościół krzyczy, gdy warto milczeć i milczy, gdy nie wolno milczeć. (…) Widzę w środowiskach opozycyjnych, w KOD-zie, narastający klimat agresywnego antyklerykalizmu i to mnie niepokoi. Ja z tym polemizuję. Mam wrażenie, że Kościół katolicki przechodzi w Polsce najgłębszy kryzys od czasów reformacji” – podsumował.