Szef SLD Leszek Miller całkiem inaczej niż inni lewicowi politycy i media ocenia sytuację w Polsce i na świecie. Po tym, jak zanegował, jakoby w Polsce dokonywał się zamach stanu, adekwatnie wypowiedział się też o przyjmowaniu tzw. „uchodźców” do Europy.
Miller, komentując wydarzenia z Kolonii, gdzie imigranci masowo molestowali, a także gwałcili kobiety, powiedział:
To jest niestety logiczny ciąg zdarzeń, które zapoczątkowała Angela Merkel, kiedy z kanclerzem Austrii oznajmiła, bez porozumienia z kimkolwiek, że zawiesza procedury azylowe i granice są szeroko otwarte dla uchodźców. „Poradzimy sobie” – powiedziała wtedy i szybko okazało się, że sobie nie poradzi. Uważam Angelę Merkel za szkodnika w Unii Europejskiej i być może doprowadzi do krachu wspaniałego projektu, jakim jest Unia Europejska.
Polityk podkreślił, że do Europy nie napływają uchodźcy, a imigranci ekonomiczni:
Mamy do czynienia z migracją ekonomiczną, a nie uchodźcami. Uchodźcy są w Turcji, Libanie w Jordanii, w obozach i nie mają pieniędzy na to, żeby się przedrzeć do Europy
– stwierdził Miller.
Skrytykował także feministki:
Przemoc musi spotykać się z reakcją. Jestem zdumiony postawą europejskich feministek, które silnie reagują na różne słowa, za to słabo na czyny. To przejaw poprawności politycznej, która zakłada, że nie wolno nazywać rzeczy po imieniu i reagować wtedy, kiedy trzeba reagować.
Na koniec wyraził zdziwienie, że niemieccy mężczyźni pozwalali na upokarzanie swoich rodaczek. W jego ocenie taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca w Polsce.
DZ