„Sikorski miał ostrzegać, by ambasadorzy nie ulegali zbytnio propagandzie rządowej dotyczącej polityki zagranicznej, bo takowej Polska właściwie nie prowadzi. Wydał też zalecenie, by nie mówić o federacji europejskiej, bo to się w Polsce źle kojarzy, ale o unii politycznej”.

 

W poniedziałek rozpoczęła się coroczna narada narada ambasadorów Polski. Ma ona charakter poufny. Spotkanie otworzył minister Radosław Sikorski. Podczas pierwszej części spotkania wygłosił przemowę, w której mówił ogólnie o roli ambasadora Polski w innych krajach, by promowali historię naszego kraju oraz że powinni umacniać pozycję państwa w Europie i na świecie.

 

W drugiej części spotkania doszło do spięcia i zadziwiającej wręcz reakcji ministra. Wg „Naszego Dziennika” Przedstawiciele polskich placówek dyplomatycznych zarzucili ministrowi stagnację w polityce zagranicznej, brak konkretnej wizji, brak wytycznych ze strony resortu co do polityki, jaką mają oni wdrażać, jakie budować wpływy poza granicami Polski. Sikorski miał odpowiedzieć z rozbrajającą szczerością, by ambasadorzy nie ulegali zbytnio propagandzie rządowej dotyczącej polityki zagranicznej, bo takowej Polska właściwie nie prowadzi (sic!).

 

Odpowiedź ministra Sikorskiego biegła w tym kierunku, że prowadzimy dyplomację małych celów, więc wytyczania żadnych wielkich celów ambasadorowie nie mogą od niego oczekiwać, bo on takich nie ma – jak powiedział „Naszemu Dziennikowi” jeden z uczestników narady. Sikorski podkreślał, że nie oczekuje szybkiej poprawy sytuacji w UE. Wydał też zalecenie, by nie mówić o federacji europejskiej, bo to się w Polsce źle kojarzy, ale o unii politycznej.

 

Oto więc silne państwo III RP w wykonaniu POlszewii – brak polityki zagranicznej i bycie republiką federacji europejskiej, o czym nie wolno mówić, bo „źle się kojarzy”. Czy takiej Polski chcieliśmy? Czy Ci, którzy POlszewię dopuścili do władzy, nadal sądzą, że dobrze wybrali?