Powraca temat zakazu handlu w niedzielę. Głos w sprawie zabrał wicepremier, minister finansów i minister rozwoju Mateusz Morawiecki.
Rząd jest w trakcie przygotowań stanowiska ws. zakazu handlu w niedzielę. Minister Morawiecki zabrał głos w tej sprawie i zadeklarował, że jest zwolennikiem kompromisu.
Całkowity zakaz handlu w niedzielę nie wchodzi w grę, ale jestem za jego ograniczeniem. Jestem jak najbardziej otwarty na różne formy kompromisu – czy jedna niedziela, czy dwie niedziele – powiedział.
Wicepremier stwierdził, że ostateczny kształt ograniczeń powinien zostać wypracowany w ramach Rady Dialogu Społecznego. Projekt zakazu handlu w niedzielę złożył NSZZ „Solidarność”.
W projekcie zaznaczono, że handel oraz „wykonywanie innych czynności sprzedażowych w niedziele w placówkach handlowych” byłyby zakazane, natomiast w wigilię Bożego Narodzenia i Wielką Sobotę byłyby dozwolone do godz. 14:00.
W Szwabii Kończy się chandel juz w sobotę o 13 tej .W niedzielę możesz kupić u turasa lub w na stacji paliw .
ponad połowa spożywczakow w kraju zostanie zamknieta, nie marketow, a malych sklepow bo sa z jakims logo
Z całym szacunkiem, ale głupoty Pan prawi. Czy ludzkość by wymarła gdyby handel odbywał się w JEDEN dzień w tygodniu ? NIE. Po prostu wszyscy zaopatrywaliby się w ten jeden dzień na cały tydzień. Kupiliby co by mieli kupić, a klient zamiast z jednym niepełnym wózkiem pakowałby do auta wielokrotność tego. Centra handlowe zarobiłyby dokładnie tyle samo. Wolne powinny być SOBOTY + NIEDZIELE.
Żona pracowała w handlu w soboty i niedziele, kiedy ja miałem wolne, robiło się coraz mniej ciekawie między nami. Teraz mamy dzieci, żona jest bez pracy, bo nie pozwoliłem jej na powrót do pracy do sieciówki. Mamy czas dla siebie w weekendy, odwiedzamy rodzinę, odpoczywamy, bawimy się z dziećmi, jest OK. Aha i nie robimy już zakupów w sklepach które zmuszają do pracy w Niedzielę.
Konfederacji Pracodawców i Lewitujących proszę nie słuchać, to źli doradcy, reprezentujący obcy nam kapitał w tym korporacje, który chce robić z nas niewolników, choć zdają sobie sprawę, że co kto ma kupić i tak kupi bez względu na liczbę dni pracy marketów.