Czeska rodzina wracała z wakacji nad polskim morzem, gdy na drodze ekspresowej zepsuł im się samochód. Na parkingu z wielką kartką z napisem „SOS!” czekali trzy dni. Dopiero po takim czasie znalazł się jeden kierowca, który nie przejechał obojętnie.

Spontanicznie wybrali się na wakacje nad Bałtyk. Swój, jak się później okazało, dość pechowy, rodzinny samochód kupili tuż przed wyjazdem. Miała to być podróż życia – rodzina miała pierwszy raz zobaczyć polskie morze.

„Trzy dni byliśmy uwięzieni na parkingu. Na zewnątrz gorąco a my w tym aucie bez jedzenia i bez picia” – mówi Eva Szevcowa.
Pięcioosobowa rodzina z psem – prawie w sercu Europy, a tak, jakby na bezludnej wyspie. Pomógł im Pan Mariusz Mazurek.
„Ja nie jeżdżę sam, jeździ ze mną Kuba, który wszystkim pomaga” – mówi kierowca samochodu ciężarowego o swoim kompanie podróży – maskotce Kubusia Puchatka.
„Ludzie jechali i nikt się nie zatrzymywał. Wszyscy mijali tę dużą kartkę SOS!, a przecież każdy wie, co to znaczy” – dodaje.

Władze Goleniowa pomogły rodzinie.

Jednak zanim – władze miasta Goleniów w Zachodniopomorskiem zachodziły w głowę, jak można się tak zgubić.
„Państwo nie mieli działającego telefonu, nie mieli pieniędzy, żeby załatwić sprawę we własnym zakresie. Czekali… w zasadzie nie wiem, na co czekali”.

„Nasza rodzina była w strachu, nie wiedzieli co się z nami dzieje. Mieliśmy być w domu w poniedziałek i przepadliśmy” – komentuje Czeszka.
Matka Pani Evy wsiadła w samochód i z rodzinnego Náchodu ruszyła z odsieczą. W Szczecinie pomyliła jednak drogi i zamiast do Goleniowa – ruszyła w kierunku Berlina. Jechała, aż zabrakło jej paliwa i utknęła na niemieckiej autostradzie.
„Beznadziejna sytuacja, człowiek nie wie, co ma robić. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy nam pomogli” – dodaje Szevcowa.

Jak uchronić się przed takimi sytuacjami?

„W bardzo prosty sposób – pamiętajmy o zasadzie trzy razy P przed każdą podróżą. Przepisy, polisy, przegląd [samochodu]” – radzi Agnieszka Durska z Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Czesi mieli szczęście. Polacy za okazaną pomoc – dwa noclegi w hotelu i naprawę auta – nie chcieli ani korony.
„Według mnie jest to wspaniała historia o rodzinie z Czech, która postanowiła po raz pierwszy w życiu zobaczyć polskie morze” – Robert Krupowicz, burmistrz Goleniowa.
Czechom wzruszenie aż odbierało mowę. „Mało jest takich ludzi, wszystko za darmo, szok” – dodaje wakacjusz.

Na pocieszenie zaproszono ich jeszcze za rok 🙂