Foto: commons.wikimedia.org

Z historykiem, autorem książek, prezesem Fundacji „Łączka” – Tadeuszem Płużańskim rozmawia Michał Górski.

Spotyka się Pan ze mną oderwany od obowiązków, dużo się dzieje… Wypada więc zacząć o parafrazy słynnego tytułu: Co z tą „Łączką”?

Z „Łączką” dzieją się rzeczy bardzo niedobre. Wszystko właściwie idzie nie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli i jak życzyłyby sobie rodziny pomordowanych bohaterów i potem zrzuconych do tych bezimiennych dołów śmierci. Z jednej strony pan prezydent na odchodne podpisał bardzo niekorzystną ustawę, która dotyczy tego miejsca. Oczywiście mówi zupełnie coś innego – że jest to wręcz ratunek dla „Łączki” i tych ekshumacji. Tymczasem w praktyce rzecz wygląda tak, że ustawa Komorowskiego blokuje, paraliżuje prace na „Łączce” uzależniając wydobycie naszych bohaterów od zgody rodzin komunistycznych, które mają tam swoich bliskich pochowanych decyzją Wojciecha Jaruzelskiego. To właśnie on postanowił ukryć, zatuszować komunistyczną zbrodnię swoich kolegów. Jego koledzy w latach 40 mordowali naszych bohaterów strzałem w tył głowy, a Jaruzelski postanowił dokończyć dzieło i postawić na tych dołach śmierci groby. Dzisiaj w związku z tym mamy poważny kłopot, bo ta decyzja Jaruzelskiego wciąż okazuje się wiążąca. Ta klątwa generała nad „Łączką” cały czas trwa. Komorowski tą ustawą, właściwie zalegalizował decyzję Jaruzelskiego. Postanowił zalegalizować te groby, które są na górze, które były właściwie nielegalne. Z opinii znaczących prawników – w tym mecenasa Łukasza Andrzejewskiego słynnego obrońcy naszej opozycji demokratycznej – wynika, że te groby na górze są nielegalne ponieważ zostały postawione w złej wierze, żeby właśnie zatuszować zbrodnię która tam miała miejsce. Te groby powinny być dawno przeniesione w inne miejsce. Niestety, urzędnicy III RP nie uznają tego typu argumentacji.

Druga sprawa to jest kwestia upamiętnienia. To leży w gestii pana ministra Kunerta czyli Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Pan minister Andrzej Kunert – sądzę że wybitny historyk – w momencie kiedy został urzędnikiem państwowym trochę się zmienił na niekorzyść. Przestał słuchać ludzi, zaczął autorytarnie podejmować pewne decyzje bez liczenia się z nikim. I to jest znowu przykład „Łączki”. Pan minister postanowił, że zbuduje tam narodowy panteon mimo że przez rok poprzedzający tę decyzję nie był łaskaw w ogóle z nami rozmawiać, nie odpowiadał na nasze listy. Zaktywizował się pod koniec ubiegłego roku, kiedy już ta bomba wyborcza zaczęła tykać. To wszystko jest bowiem podporządkowane polityce. Przeforsował w błyskawicznym tempie swoją koncepcję konkursową. Wybrany został projekt zabudowy „Łączki”, który jest teraz realizowany. Jest to projekt szkodliwy.

Dlaczego?

Z jednej strony powstaje upamiętnienie na powierzchni 18 metrów na 18 metrów. Pytanie w związku z tym, czy ktoś widział wielki narodowy panteon, który obejmuje taką skromną powierzchnię. Ja nie widziałem czegoś takiego. Druga rzecz to jest zignorowanie również w tym aspekcie zdania rodzin – że nie będzie tam grobów. Podstawowa przesłanka, dla której  w ogóle jest sens budować wielki grób na „Łączce” – odpada. Rodziny od lat, poszukując szczątków swoich bliskich były podporządkowane podstawowej myśli – że w miejsce tych hańbiących dołów śmierci powstaną groby ich bliskich. To jest marzenie tych rodzin „łączkowych”. Każdy człowiek zasługuje na swój grób, natomiast nawet tego komuna nie była w stanie uszanować wobec swoich przeciwników politycznych. I tenże panteonik – jak go nazywamy, nie spełnia tej podstawowej przesłanki. Grobów żadnych nie będzie. Nasi bohaterowie w malutkich trumienkach, zostaną stłoczeni w kolumnach które tam są budowane. To jest sprawa druga i sprawą trzecią jest to, że pan minister Kunert całkowicie zaburzył porządek rzeczy. Stawia upamiętnienie, w momencie kiedy w ziemi pozostają jeszcze niewydobyci nasi bohaterowie. Jeszcze około setka leży w tych dołach śmierci. Jest to sprawa nie do zaakceptowania. My – „Fundacja Łączka” – mówimy od początku: najpierw ekshumujmy wszystkich, później upamiętnijmy. Staramy się zaproponować Polakom i urzędnikom III RP inne podejście do sprawy „Łączki”. To chyba logiczne, że zanim się kogoś upamiętni to najpierw trzeba tego kogoś wydobyć, ekshumować szczególnie z takiego miejsca jakim są te bezimienne doły. Pan minister Kunert oczywiście tego też nie chciał słuchać. 

Pan wraca właśnie świeżo z „Łączki”. Jak wygląda sytuacja? 

Wczoraj mieliśmy tam protest przeciwko działaniom ministra Kunerta. Przypomnę, że nasza fundacja reprezentuje gros rodzin „łączkowych”. My nie jesteśmy jakąś efemerydą czy fundacją, która powstała po to by się lansować. Większość rodzin – wbrew temu co mówi pan minister Kunert – nie zgadza się z taką formą upamiętnienia. Nie zgadzamy się na „panteonik” zamiast panteonu. Nasz wczorajszy protest miał spowodować pewną refleksję u pana ministra Kunerta, której jednak nie udało się wywołać. Pan minister idzie w zaparte, postępuje w myśl zasady „po trupach celu”. Na „Łączce” ma to swój szczególnie tragiczny wydźwięk. Postanowił zrealizować coś na własną rękę, wbrew rodzinom które są najważniejszym podmiotem całej sytuacji. Pamiętajmy, że ci zamordowani byli z jednej strony dla wielu Polaków bohaterami, ale oni też w przeważającej mierze mieli rodziny. Więc ten panteon narodowy będzie zarazem grobem dla ich rodzin. I w tym momencie, jak można było całkowicie zignorować głos tych rodzin? Są osoby, które nie mają całkowicie wpływu na to jak będzie wyglądał grób ich bliskich. Jest to sytuacja szokująca. Dzisiejsza wizyta na „Łączce” niestety potwierdziła, że minister Kunert nie zamierza nikogo słuchać. Ciężki sprzęt został wprowadzony na kwaterę „Ł”, prace trwają – zresztą zastosowano taki typowy zabieg – protestowaliśmy wczoraj, protestowaliśmy dzisiaj rano a około 12 był taki moment, że akurat nikogo nie było i właśnie wtedy wjechali z tym sprzętem. Robotnicy pytani o to co się tu dzieje, twierdzą że nie mogą się wypowiadać na te tematy. Z kolei szefowie tej firmy mówią, że oni tylko wykonują rozkazy przełożonych – tak jak to było w czasach komunistycznych. Ja nazwę działanie pana Kunerta działaniem, które przypomina najgorsze metody i wzorce postępowania względem represjonowanego przez siebie społeczeństwa z czasów PRL. To jest dokładnie taka sama metoda. Wystarczyło wsłuchać się w głos tych rodzin. Zaprosić do siebie, porozmawiać… Niestety niczego takiego nie uczyniono.

Jakie są dalsze plany? Czy Fundacja jest w stanie jeszcze cokolwiek zrobić?

Jeśli chodzi o formę upamiętnienia to jest zapewne już po wszystkim. Ten panteonik pana Kunerta powstanie, natomiast problem nam nie znika. Prawdziwy problem dopiero właściwie się rodzi. Obiekt zostanie zbudowany za duże pieniądze no i pytanie co dalej z tym robić. Zakładamy, że tak jak zmieniła się osoba prezydenta tak samo się zmieni władza wykonawcza i pan minister Kunert zapewne straci swoje stanowisko. Tym bardziej szokujące jest to, że on na siłę w wielkim tempie chce to wszystko zrobić. Kontekst jest jasny, kontekst jest polityczny. On chce pokazać, że PO rozpościera politykę miłości nad Żołnierzami Wyklętymi. 27 września ma nastąpić otwarcie tego panteonu a za chwilę są wybory więc rządząca partia pokaże się z jak najlepszej strony. Będzie to też zapewne kłopot dla Andrzeja Dudy, który jako prezydent powinien uczestniczyć w tej uroczystości. Natomiast mam nadzieję, że tak się nie stanie bo pan Andrzej Duda zapowiedział że dołoży wszelkich starań by ekshumować wszystkich z tych dołów śmierci i postawić wielki narodowy panteon. Niestety pomysł Kunerta całkowicie przeczy temu, czego chce Duda. PO wpuszcza prezydenta na minę, bo jeśli Andrzej Duda nie przyjdzie na tę uroczystość to oczywiście rozpocznie się nagonka że prezydent nie chce uczcić Żołnierzy Wyklętych. Znamy już ten schemat.

Drugi aspekt tej sprawy jest taki, że mamy nadzieję iż w przyszłości uda się wreszcie po tylu latach dokonać rzeczy priorytetowej – wreszcie wydobyć naszych bohaterów z ziemi. Mamy nadzieję, że powstanie wtedy na „Łączce” wielki Narodowy Panteon tylko pytanie co wtedy z tym panteonikiem pana ministra Kunerta. Jeszcze jeden problem wynika z założenia tego konkursu. Mogła zostać wybrana tylko taka praca, która zawęża cały projekt do tego terenu 18 m na 18 m, ale to z kolei nie przewiduje możliwości żadnej rozbudowy. To jest zamknięta formuła. W momencie kiedy wreszcie się obudzimy w Polsce bardziej wolnej i niepodległej sądzę, że ten panteonik po prostu trzeba będzie zdemontować. I to chyba najlepiej świadczy o nieodpowiedzialności pana ministra Kunerta. To są niepotrzebne nerwy, emocje i pieniądze. Metodą na rozwiązanie tej patowej sytuacji, było odstąpienie od budowy. Teraz mamy również sprawę ekshumacji. IPN powinien je przeprowadzić, ale oddał sprawę Bronisławowi Komorowskiemu. Nie trzeba było w ogóle iść tą drogą. Fundacja „Łączka” nadal będzie apelowała o to, aby wrócić do koncepcji która może szybko rozwiązać ten problem. Należy przeprowadzić na „Łączce” śledztwo prokuratorskie. To śledztwo, może zrobić IPN. Sprawa naprawdę jest bardzo prosta. Teren zostaje ogrodzony, dzieje się to na wniosek prokuratora IPN i prokurator IPN przeprowadza tam wszelkie możliwe działania które mają służyć zbadaniu zbrodni komunistycznej, która ewidentnie tam miała miejsce. Pierwszy etap tej zbrodni miał miejsce na Rakowieckiej, tam gdzie naszym bohaterom strzelali w potylicę a drugi etap to jest właśnie zrzucanie do tych dołów śmierci. Prokurator może podjąć wszelkie działania, nie pytając nikogo o zgodę. Żadnych rodzin, które mają bliskich na górze. Po prostu przenosi te groby, aby się dostać pod spód. IPN ma takie możliwości, niestety nie skorzystał z tego co było haniebne i pozostaje hańbą. To było zrzeczenie się nie tylko własnych praw, ale i obowiązków. Przeprowadzenie śledztw w sprawie zbrodni komunistycznych to jest obowiązek IPNu. Po to został powołany. Wystarczy teraz tylko wrócić do tego śledztwa prokuratorskiego i przeprowadzić tam od początku do końca ekshumacje, które bardzo szybko mogą zakończyć się wydobyciem wszystkich naszych żołnierzy i dopiero potem powstaje panteon na tym całym obszarze „Łączki”, wolnym już od grobów z góry które były przeszkodą.

Wspomniał Pan, że działania ministra Kunerta mają kontekst polityczny. Czy rzeczywiście z bliska tak dobrze to widać?

To o o czym mówimy, pan Kunert robi na odchodne jako wykonawca woli Platformy Obywatelskiej która chce się pokazać przed wyborami jako partia patriotyczna, nastawiona pozytywnie do naszych bohaterów narodowych chociaż z drugiej strony wiemy że jej działania często są działaniami antypatriotycznymi. Przypomnę, że minister Zdrojewski nie zamierzał przeznaczyć pieniędzy na budowę Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce. Przypomnę dziwne przepychanki z pomnikiem „Czterech Śpiących” – za którym stoi funkcjonariuszka PO Hanna Gronkiewicz Waltz. Szereg działań, które sytuowały PO po stronie katów, morderców Polaków a nie bohaterów. Zapraszanie pana Zygmunta Baumana, czy największy skandal – uhonorowanie Jaruzelskiego. Z jednej strony Komorowski za życia uczynił z niego swojego doradcę, a po śmierci uhonorował go państwowym pogrzebem. Kariera Jaruzelskiego zaczęła się właśnie od niszczenia Żołnierzy Wyklętych. Dostał nawet Krzyż Walecznych za walkę z „bandami reakcyjnego podziemia”. Takich gestów w drugą stronę, czyli przykładów oddawania hołdu Żołnierzom Wyklętym przez PO nie było. To jest więc ostatni moment, żeby się pokazać z dobrej strony i minister Kunert to właśnie realizuje.

Od pewnego czasu, trwa dyskusja nad tym, czy o naszych bohaterach powinniśmy mówić „Żołnierze Wyklęci” czy „Żołnierze Niezłomni”. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?

Przede wszystkim, trzeba pamiętać że byli to żołnierze polscy. Z orzełkiem na czapkach, żołnierze którzy na ogół rozpoczęli swoją walkę o Polskę we wrześniu 1939 roku i kontynuowali ją przeciw drugiemu – sowieckiemu okupantowi. Oni nie wzięli się nagle w tych lasach. Jak do dzisiaj często słyszymy – bandyci, wyrzutki społeczne, ludzie bez perspektyw, wojna się skończyła a oni postanowili pójść do lasu. To jest wierutna bzdura. Oni w większości w tych lasach byli, walcząc już wcześniej przez 5 lat. Taki jest standard. To byli żołnierze dwóch okupacji, dwóch konspiracji.

I teraz pytanie, jak ich nazywać. Można odpowiedzieć pytaniem na pytanie. Czy żołnierz, który nie ma swojego grobu jest żołnierzem wyklętym czy też nie jest? Moim zdaniem, ten stan wyklęcia cały czas trwa. Oni zostali wyklęci przez komunistów poprzez zamordowanie a później dokonano powtórnej zbrodni na nich czyli zbrodni polegającej na próbie całkowitego wymazania ich z naszej pamięci. Ta próba jak wiemy, szczęśliwie nie zakończyła się sukcesem bo Podziemna Armia powraca do nas. Ta zbrodnia doskonała jednak się nie powiodła. Tylko śmiem twierdzić, że Oni niestety również w III RP pozostali żołnierzami wyklętymi. W takim sensie, że mówimy o nich ale jest to cały czas pewna nisza. Lech Kaczyński zdobył się na piękny gest. On podniósł tych żołnierzy do rangi państwowej, ustanawiając święto – Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Był najpierw szereg pasjonatów, historyków, dziennikarzy którzy starali się upamiętniać tych żołnierzy w III RP, ale to były lokalne inicjatywy i dopiero Kaczyński spowodował to, że zaczęli oni być traktowani jako bohaterowie narodowi właśnie przez to święto 1 marca. Od tego momentu zaczyna się właściwie taki prawdziwy boom na Żołnierzy Wyklętych szczególnie wśród młodzieży co jest najbardziej cenne. W sferze publicznej oni cały czas pozostają wyklęci. Główne media o nich nie mówią, dzisiejsza władza polityczna nie zamierza poświęcać im zbyt wiele czasu. Myślę, że pan prezydent bardziej kocha drugą stronę czemu dał wyraz wielokrotnie choćby honorując Jaruzelskiego. Nasi bohaterowie pozostają przez nich wyklęci w dużej mierze, a te doły śmierci na „Łączce” są najlepszym tego dowodem. Gdyby już byli tylko Żołnierzami Niezłomnymi, to mieliby swoje groby. A dlaczego Niezłomni? No to jest sprawa właściwie oczywista. To są ludzie, którzy do końca stali na posterunku, którzy nie złamali tej przysięgi którą złożyli na wierność Rzeczpospolitej. Przysięgi, którą często składali we wrześniu 1939 roku, że będą bronić Ojczyzny aż do ofiary swego życia. I nasi Żołnierze wypełnili tę przysięgę. Zachowali się do końca niezłomnie. Jeśli chodzi o kwintesencję niezłomności, to możemy przywołać słowa Inki: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. Zachowałam się właśnie odpowiednio, niezłomnie czyli nie dałam się namówić ubeckim siepaczom do współpracy mimo tortur. Nikogo nie wydała, ochroniła kolegów a zwłaszcza swego dowódcę – „Łupaszkę”. Dlatego Oni byli niezłomni. Bo pozostali wierni sobie i wartościom, które mieszczą się w słynnej polskiej triadzie: Bóg, Honor, Ojczyzna.

Tzw. drugi obieg promuje naszą historię, ale rodzi się pytanie co z tym głównym nurtem? Wszak choćby rtm. Pilecki aż prosi się o film sensacyjny – przecież życiorys naszego herosa mógłby zawstydzić samego Jamesa Bonda. Tymczasem władza traktuje te tematy po macoszemu.

To jest pytanie właściwie do władz, dlaczego mając tak świetne wzorce, tak świetny materiał z którego można zrobić filmy, można działać pop – kulturowo tego się nie robi. Robi się filmy zakłamane  typu „Pokłosie” czy „Ida”. Kupuje się seriale „Nasze Matki, Nasi Ojcowie”… Wszystko to co, przedstawia nas w złym świetle a mamy wzorce zachowań fantastyczne właśnie naszych Żołnierzy Niezłomnych. O każdym z nich, można by zrobić wielki hollywoodzki film. Myślę, że odpowiedź na to pytanie prowadzi do Okrągłego Stołu i tych układów które wtedy zostały zawarte z komunistyczną władzą. Wtedy postanowiono o kształcie III RP – że ona będzie w dużej mierze kontynuacją PRLu. Tam założono też abolicję dla komunistycznych zbrodniarzy, stąd niemożność skazania Jaruzelskiego, Kiszczaka udało się ledwo ledwo skazać w zawieszeniu. Tam też właśnie postanowiono o tym, że bohaterami nie będzie „Łupaszka”, „Zapora”, Pilecki czy Fieldorf tylko, że Polska będzie miała nowych bohaterów. Mają nimi być ci, którzy siedzieli przy Okrągłym Stole, ci którzy przeprowadzili tę tzw. „bezkrwawą rewolucję” czyli zarówno Jaruzelski, Kiszczak, Kwaśniewski, Miller, Urban nawet… A z drugiej strony Geremek, Mazowiecki, Michnik i jeszcze szereg nazwisk można podać. Oni się wykreowali na elitę polską i kazali się czcić. Już widzimy jak są chowani ci ludzie. Mieliśmy pogrzeb Jaruzelskiego z wielką pompą, ale pogrzeb Mazowieckiego niewiele ustępował tej sytuacji. Dla mnie to nie są bohaterowie i myślę, że dla każdego kto zna historię i jest wychowany patriotycznie ci ludzie nie mogą być bohaterami z prostego powodu. Oni bardzo często stawali po drugiej stronie, mówię nawet o tej tzw. koncesjonowanej opozycji. Pan Mazowiecki, czy pan Michnik … To są ludzie, którzy nie chcieli chyba nigdy Polski prawdziwie wolnej i niepodległej. Oni chcieli nadać ludzką twarz systemowi komunistycznemu. Słusznie się ich nazywa koncesjonowaną opozycją  bo to wszystko było w ramach koncesji, w ramach pewnego układu. Dla mnie prawdziwymi bohaterami są właśnie ludzie walczący o pełną wolność i niepodległość natomiast oni nie są promowani. O tej drugiej stronie się pisze książki, o nich się robi filmy i ta tendencja III RP będzie trwała. Mam nadzieję, że ta tendencja zostanie przełamana, że zaczniemy budować nową Polskę która całkowicie odetnie się od PRLu, która powie jednoznacznie że był to system zbrodniczy, który mordował ludzi. Dziś uznaje się PRL za państwo legalne i prawo tego państwa za legalne. Ściga się tylko ludzi, którzy złamali ówczesne prawo. A tu trzeba takich panów Kiszczaków z automatu uznawać za zbrodniarzy komunistycznych. Z tytułu pełnienia przez nich funkcji w aparacie represji zbrodniczego państwa powinni być oskarżani i skazywani tak jak zbrodniarze nazistowscy.

Czy u podstaw tej zmiany powinno leżeć przemodelowanie systemu edukacji?

Należy jak najszybciej zmienić programy nauczania, aby przywrócić historię do szkół ale przywrócić również wychowanie obywatelskie którego teraz nie ma. Czymś śmiesznym jest taki WOS, gdzie trzeba się uczyć o strukturach europejskich, wkuwać na pamięć nazwiska tych europejskich polityków … To nie jest wychowanie obywatelskie. Wychowaniem obywatelskim jest właśnie Bóg Honor Ojczyzna – wartości polskie, polskie tradycje. Tego niestety nie ma.

Najważniejszą zmianą są zmiany świadomościowe. Po to my jesteśmy, aby o tym ciągle mówić. By z jednej strony przybliżać sylwetki Żołnierzy Wyklętych, by odpowiednio ich upamiętniać a z drugiej strony żeby nazwać po imieniu naszych przeciwników, tak jak ja to robię. Zbrodniarzy ukazać jako oprawców i bestie. To są ludzie, którzy albo byli sowietami albo przystąpili do sowietów, okazując się zdrajcami Polski. I to trzeba powiedzieć jasno. Bohaterem był Kukliński a zbrodniarzem był Jaruzelski. Mamy własnych bohaterów polskich, nie są nimi bohaterowie czerwoni. Trzeba to jasno mówić i przekonywać ludzi o tym. Większość Polaków wciąż nie wie czym jest dzień 1 marca, ale to są obowiązki państwa. Możemy to robić na mniejszą skalę, jeżdżąc po kraju z wykładami ale tym powinno zająć się państwo. Państwo powinno nauczać o tym na poziomie szkoły, finansować filmy które będą przybliżały te historie, mówić o tym w mediach publicznych jeśli one rzeczywiście mają być publiczne. Przed każdą rocznicą 1 marca, powinna być wielka kampania informacyjna, która pozwoli Polakom dowiedzieć się kim byli Żołnierze Wyklęci.

Na świecie mnożą się określenia o „polskich obozach zagłady”. Pana zdaniem jest to przejaw ignorancji czy celowej akcji odwracania pojęć i fałszowania historii?

Myślę, że przypadkowości w tym nie ma. Wszystko to jest niestety celowe. Ta tendencja, wyrażana też w nazewnictwie pojawia się właściwie wszędzie na świecie. Nie może być to przypadek, jest to skoordynowana akcja. Ten sam motyw. Do pewnego momentu nawet w Polsce takie określenia się pojawiały i nie budziły kontrowersji. Szczęśliwie nacisk oddolny spowodował, że przynajmniej u nsd przestały się pojawiać tego typu określenia i że państwo polskie zostało też zmobilizowane by reagować na przejawy antypolskich zachowań i określeń. Szczególnie jest to przerażające, gdy o „polskich obozach” piszą media niemieckie czy rosyjskie czyli nasi okupanci starają się nam wmówić wszystkie winy związane z II Wojną Światową. Trzeba powiedzieć, że nie jest to tylko na poziomie określeń prasowych ale tego typu kłamstwa wchodzą do kultury masowej i to jest szczególnie obecne w kinematografii. Czy to „Pokłosie” na podstawie zakłamanej książki Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi”, czy „Ida”, czy też nowy film „Ziarno prawdy”. To są produkcje, które mają Polaków pokazać jako tych najgorszych morderców, przestępców i antysemitów. Najsmutniejsze jest to, że takie produkcje robione są polskimi rękoma. Przynajmniej ludzi, którzy uważają że są Polakami. Jeśli państwo polskie z drugiej strony finansuje, sponsoruje tego typu filmy a wiadomo że przez kino najłatwiej jest dotrzeć do ludzi to wtedy dajemy tylko amunicję naszym wrogom. Skoro sami Polacy takie dzieła tworzą, to nie dziwmy się potem że na świecie jesteśmy traktowani w ten sposób. Nawet mówią nam: przecież wy sami się tak traktujecie, no wiec dlaczego my mamy zachowywać się inaczej. To jest polityka skrajnie niepoważna, szkodliwa. Sami rozgrzeszamy naszych okupantów, przyjmując ich winy na siebie w sposób całkowicie nieprawdziwy. Przecież to nie my byliśmy mordercami Żydów, tylko byli nimi Niemcy i Sowieci bo Stalin też mordował Żydów o czym się mało mówi.  Państwo musi zacząć prowadzić prawdziwą politykę historyczną podobną do innych państw. Muszą Polską rządzić polscy patrioci a nie kosmopolici, internacjonaliści którzy chętnie będą się posługiwać orężem propagandowym żeby ludność polską zniszczyć.

Czy po latach utrwalenia tych kłamstw, jest szansa na szybkie odwrócenie tego trendu czy znów będziemy potrzebowali dziesięcioleci?

Mam nadzieję, że to stanie się wcześniej. Polska wciąż jest w rozkroku, między komunizmem a nowymi czasami i budową kraju w pełni wolnego i niepodległego. Na pytanie jak długo to potrwa ciężko odpowiedzieć. Ja mam nadzieję, że to jednak nie będą kolejne dziesięciolecia że nie potrzebujemy aż tak dużo czasu ile trwał komunizm w Polsce. Symptomy tego są i możemy wierzyć, że szybciej odzyskamy Polskę. Urosło nam nowe pokolenie Polaków, które nie jest już skażone piętnem komunizmu. Oczywiście ciągle jest indoktrynowane przez te ośrodki propagandowe o których mówiliśmy. Walka wciąż trwa, jest to walka poważna o polską duszę i polską świadomość. Coraz mniej młodzi ludzie dają się podporządkować tego typu propagandzie. Dowodem na to może być wybór Andrzeja Dudy na prezydenta a nie Bronisława Komorowskiego. Wybór Dudy w dużej mierze odbył się dzięki młodym ludziom. Najważniejszą jednak kwestią moim zdaniem jest to, że polska młodzież sięga do tego wzorca Żołnierzy Wyklętych. To jest sprawa kluczowa, że nie daliście się ogłupić, otumanić. Nie uważacie tych ludzi, których wykreował salon za bohaterów. Dla Was bohaterami nie są panowie Jaruzelscy, Mazowieccy, Geremkowie czy Michniki. Dla Was bohaterami są Żołnierze Niezłomni. To jest szalenie ważna zmiana, nie tylko pop – kulturowa, wyrażana w postaci koszulek, gadżetów które się ma ale wierzę głęboko że jest to zmiana świadomościowa. Że te młode pokolenia Polaków rzeczywiście wierzą w to, że ktoś inny jest ważny dla polskiej historii, teraźniejszości i przyszłości. Że to nie są wzorce kunktatorskie, okrągłostołowe, nie wzorce z porozumienia za wszelką cenę – często za cenę zdrady tylko wzorce prawdziwie polskie, które wyrażały się w życiorysach naszych Żołnierzy Niezłomnych. Ten powrót do źródeł, myślę że daje nam dobre perspektywy na przyszłość. Może jeszcze trzeba kilka lat poczekać, mam nadzieję że nie kolejne pół wieku ale w tym jest nasza nadzieja. Że młode pokolenie przywróci na bazie tego mitu o „Żołnierzach Wyklętych” właściwy porządek rzeczy. Że będziemy mogli powiedzieć, że wreszcie żyjemy w Polsce wolnej, niepodległej, nieskażonej pseudo autorytetami, nie skażonej tym homo sovieticus.