Przyzwolenie polskich władz na zakłamywanie historii i szkalowanie naszych bohaterów, doprowadziło do rozzuchwalenia architektów i twórców nowej narracji. Brak zdecydowanej reakcji, doprowadził do tego że z lokalnego paszkwila, serial „Nasze matki, nasi ojcowie” stał się międzynarodowym hitem.
Kiedy do polskiej opinii publicznej dotarły pierwsze informacje, na temat szykowanego przez naszych sąsiadów antypolskiego i zakłamującego historię serialu wybielającego Niemców a winę za największe zbrodnie obarczającego Polaków, protestowały tylko środowiska patriotyczne. Władze nie tylko głośno nie wyraziły swojego niezadowolenia i sprzeciwu, ale wręcz przyzwoliły na to, by Telewizja Polska – rzekomo medium z misją – zakupiło i wyemitowało ten film. Oczywiście argumentacja była łatwa do przewidzenia: pretekst do debaty, musimy wiedzieć co krytykujemy itd. Tak naprawdę jednak, Polska dokonała legitymizacji tej produkcji i pokazała, że nie tylko nie zaprotestuje przeciwko opluwaniu swojej historii ale wręcz ochoczo w ten proceder się włączy.
W myśl zasady, dasz palec a wezmą całą rękę Niemcy nie poprzestali na puszczeniu filmu w swoich mediach. Wypuszczali go za granicę, gdzie był on nagradzany i doceniany. Niejako zwieńczeniem stało się przyznanie filmowi … prestiżowego wyróżnienia świata filmu – nagrody Emmy.
Skandaliczne zakłamywanie historii przez produkcję ZDFu, krytykowało nawet część mediów zagranicznych. „New York Times” napisał w komentarzu, że film „Nasze matki, nasi ojcowie” to próba oczyszczenia niemieckiej historii. Dziennik „Die Welt” dodawał, że film w USA nie cieszy się dużą popularnością.
Niestety „polskie” władze mają ważniejsze problemy niż prostowanie historycznych kłamstw i oczerniania bohaterów z Armii Krajowej. Teraz, po uzyskaniu prestiżowej nagrody świat dostanie kolejne potwierdzenie lansowanej tezy o niemieckich „ofiarach”, bezosobowych nazistach i krwiożerczych , antysemickich Polakach.