commons.wikimedia.org

Dzisiejsza konferencja prasowa premiera Tuska pokazała po raz kolejny, że mamy do czynienia nie z jakimś nieudacznikiem a po prostu z bezczelnym, wyrachowanym przekonanym o własnej bezkarności politycznym „Ojcem Chrzestnym”.

Zacznijmy od tego, że premier kazał czekać na reakcję 50 godzin a kiedy już wystąpił to poinformował, że ma czas do 16 co realnie oznaczało około pół godziny na pytania od dziennikarzy. Cała konferencja sprowadziła się do tego, że Tusk stwierdził że afery nie było, a na większą uwagę niż treść rozmów zasługuje sam fakt nagrania tych rozmów. Zdaniem premiera celem osób, które nagrały taśmy była destabilizacja państwa a wnioski opozycji o dymisję rządu są realizowaniem zaplanowanego przez tajemniczych destabilizatorów scenariusza. Zapowiedział podjęcie kroków prawnych wobec osób podejrzanych o te działania.

Sposób w jaki Tusk rozmawiał z dziennikarzami, którzy nie spijali tych bzdur i krętactw z jego dzióbka a drążyli temat była po prostu chamstwem i jawnym kpieniem ze zdrowego rozsądku. Coś na zasadzie „tak wyszło, i co nam państwo zrobicie”? Przykładem było pytanie dziennikarki Gazety Polskiej „Czy pan premier nie zdymisjonował Sienkiewicza, bo obawia się, że ten przypomni sobie, kto go wysłał na spotkanie”? Tusk odpowiedział, że są to insynuacje a sama dziennikarka jest źle wychowana. No nóż się autentycznie w kieszeni otwiera.

Sienkiewicz i Belka w oczach premiera to ludzie zatroskani o los państwa a jedyny zarzut jaki kieruje pod ich adresem to… niestosowny język. „W tym aspekcie podzielam opinię prokuratora – że ta pierwsza analiza tych wypowiedzi nie wskazuje na przekroczenie prawa. Jest dość bulwersujący styl – źle jest, że kuchnia wygląda w taki sposób i ludzie ze sobą rozmawiający, niewiedzący, że są słuchani, używają języka nie do zaakceptowania. Ale nie naszą rolą jest ocena kultury zachowań, tylko decyzje, działania i ocena tych działań pod względem prawnym…” a po chwili dodawał: „Jeśli chodzi o czysto merytoryczną ocenę tego, co usłyszeliśmy, to nie znajduję tam spraw, które kazałyby mi podejmować jakieś decyzje wobec ministra Sienkiewicza. Podzielam opinię prezesa NBP – niezależnie od tego, w jak paskudny sposób mówili, to nie rozmawiali o przestępczych dealach, ale o wspólnych działaniach NBP i rządu”.

Tym wystąpieniem premier po raz kolejny pokazał, że obywateli uważa za idiotów i ma ich głęboko w dupie. Dziś te kłamstwa, ta buta i przekonanie o tym że i tym razem uda się wszystko zamieść pod dywan i wyjść bez szwanku było szczególnie uderzające. I szczgólnie irytujące. Opozycja zapowiada wniosek o wotum nieufności wobec rządu i powołanie gabinetu techniczego, trwają konsultacje partyjne. Jeśli jednak wniosek opozycji przepadnie, to moim zdaniem nie będzie to koniec. Przeciwnie, będzie to początek rewolucji. Zaczęło się wczoraj, od spontanicznej akcji Ruchu Narodowego pod Kancelarią Premiera a następnie pod Sejmem. Dziś celem jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych… A z dnia na dzień będzie tych inicjatyw przybywało, kolejni ludzie wyjdą na ulice. Bardzo prawdopodobne jest, że u dużej części społeczeństwa sama afera, ale również bezpardonowe i toporne próby ukręcenie jej łba przeleją czaręgoryczy. I parafrazując słowa jednego z tych moralnych zer od Tuska, warto gromko zakrzyknąć: SIENKIEWICZ, TUSK, IDZIEMY PO WAS!!