Foto: Maciek Krol/Flickr.com
Foto: Maciek Krol/Flickr.com

Dziś obchodzony Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych powinien nam przynieść jedną, ważną refleksję. Tak, jak oni nie siedzieli cicho, przyjmując zastaną rzeczywistość za oczywistą, tak i my wszyscy mamy obowiązek działać. Nikt od nas nie wymaga jeszcze chwytania za broń. Na razie wystarczy wstać z kanapy.

Wielu znajomych powtarza mi, że my Polacy mylnie sądzimy, jakobyśmy byli jednym z najbardziej kłótliwych i protestujących narodów świata. Jest całkiem odwrotnie. Od osób, które przebywają poza granicami Ojczyzny, albo mają możliwość częstego podróżowania, dowiaduję się, że w demokratycznych państwach prawa, takich jak np. Niemcy, Belgia, czy Francja, przeciwnie niż u nas, nie uważa się (czy – mainstream nie uważa) za coś niewłaściwego protestów społecznych. Wręcz przeciwnie! Zdarza się, że nawet przedstawiciele rządów przyznają, że jest to element konieczny dla właściwego funkcjonowania państwa demokratycznego.

Lata zaborów – najpierw pruskiego, austriackiego i rosyjskiego, potem najpierw niemieckiego, a później sowieckiego, zdusiły w nas charakterystyczne dla obywateli państw naszej cywilizacji skłonności. Wyryło się w naszych głowach – nas, Polaków – że władza, polityka to coś z natury złego, od czego trzeba uciekać. To nieprawda! Polityka to jest nasz obowiązek! Każdy z nas powinien żyć z myślą, że w każdej chwili może zostać wezwany do wzięcia odpowiedzialności za państwo – na takim, czy innym stanowisku. Politycy, którzy wmawiają nam, że nie należy robić polityki to skończeni nieudacznicy.

Przez te lata niewoli straciliśmy poczucie odpowiedzialności za państwo – państwo było ich – my byliśmy od krytykowania. Państwo jest nasze! Art. 4. naszej Konstytucji, którą w referendum przyjęliśmy, mówi:

  1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
  2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.

Jeszcze wcześniej, bo w Art. 1. Konstytucja mówi: Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli.

Tak mówi Konstytucja i naszą rolą, jako władzy zwierzchniej w naszym państwie jest pilnowanie, aby nie były to zapisy tylko czysto teoretyczne. Nie chodzi tu tylko o protesty, o których się rozpisałem na początku. Mam na myśli wszelkie formy uczestnictwa w życiu publicznym: angażowanie się w powstawanie i działanie organizacji społecznych i partii politycznych, stowarzyszeń, fundacji, itd., uczestniczenie w wyborach (co nie musi oznaczać tylko głosowania), podejmowanie czynnego dialogu z ludźmi sprawującymi władzę (nawet, jeżeli oni starają się temu zapobiec), przygotowywanie i realizowanie inicjatyw społecznych (zarówno lokalnych, jak i ogólnopolskich), itp.

Wielu ludzi już na wstępie się poddaje. Początki zawsze są trudne. Ludzie widzą, jak ciężko przebić się przez monopol grupy konstytuującej III RP, że przyjmują sprawowanie przez nich władzy za oczywistość. Spokojnie. Nie od razu Kraków zbudowano. Jednak potrzeba było podjąć jakieś działania zmierzające do tej budowy, bo inaczej nie byłoby dalszego ciągu zdarzeń. Analiza ciągu przyczynowo-skutkowego jest bardzo ważna, zarówno w obserwacji polityki, jak i planowaniu swoich przyszłych działań. Musimy tylko pamiętać, że tego ciągu nie będzie, kiedy nie podejmiemy żadnych działań.