foto: pixabay.com
foto: pixabay.com

Słowa w życiu człowieka mają moc. Mówimy kocham cię i sprawiamy tym komuś radość. Jeśli powiemy nienawidzę cię, możemy sprawić człowiekowi większy ból, niż pan Janusz Korwin-Mikke panu ministrowi Boniemu poprzez uderzenie go w twarz. Wreszcie słowa tworzą definicje i znaczenia. I nad tym aspektem słów chciałbym się zatrzymać.

Świat przeniknęła nowomowa. Niczym w orwellowskiej wizji państwa totalitarnego tworzy się nowe słowa, nowe określenia dewiacji, które nazywane są płcią. Nastąpiło także w ostatnich dziesięcioleciach wiele redefinicji słów. Świetnym przykładem tutaj jest mordowanie nienarodzonych. Niegdyś oczywistą rzeczą był fakt, że zabójstwo dziecka w łonie matki jest czymś złym. Obecnie zaś neo-lewica próbuje forsować debatę nad słusznością takiego zabiegu. Dlaczego tak jest? Właśnie ze względu na używane słowa.

Otóż neo-lewica nie mówi o zabijaniu. Mówi o aborcji. Pierwotnie termin ten był używany zamiast zabijania nienarodzonych, niemniej każdy wiedział, co on oznacza. Jednak używanie go przez dziesięciolecia sprawiło, że ludzie zapomnieli, czym naprawdę jest aborcja. Otóż zabójstwo nienarodzonego dziecka już nie jest w umysłach ludzi. Aborcja stała się zabiegiem, który może być nieetyczny. Albo etyczny. W końcu toczy się wokół tego debata.

Używając nowomowy nie ma się dużych szans na publiczne przekonanie, że neo-lewica szerzy absurdy. Przy założeniu, że aborcja jest prawem przekaz, jaki do ludzi dociera brzmi zabieg jest prawem. Wydaje się na pozór sensowne. Wyciera się w umyśle człowieka fakt, że nie jest to zabieg, ale zabójstwo. Jeśli w debacie funkcjonowałoby oddające całkowicie prawdę o tym zabiegu określenie zabójstwo nienarodzonego dziecka, debata taka zostałaby szybko zamknięta ze zwycięstwem po naszej stronie. Właściwie nie byłoby nad czym debatować. W końcu niewielu w naszym narodzie jest osobników gotowych mordować niewinnych ludzi.

Tyczy się to wielu innych aspektów. Gdy na katolików rzuca się hasła ciemnogrodu, na patriotów faszystów etc., ma to za zadanie zmienić myślenie. Nie od razu, bo nie ma to szans. Natomiast w perspektywie kilkudziesięciu lat – jak widać to na przykładzie aborcji – ma to silne efekty. Dlatego należy cały czas używać prawdziwych definicji w dyskusji z neo-lewicą. Nie możemy pozwolić jej na dyktowanie warunków oraz na ustalenie języka dyskusji.