Jest krzepiące, że wobec nachalnej i wulgarnej propagandy homo i trans zewsząd nas otaczającej są ludzie, którym się CHCE organizować tego typu imprezy. Jeszcze ważniejsze jest to, że są ludzie, którym się CHCE brać w tym udział i uważają to za słuszne. Zorganizować to jedno, ale zachęcić do udziału to drugie. Pokazuje to, że na przekór „postępowym” środowiskom ludzie nie przyswajają tęczowej papki. Nie boją się też przyznawać, że uważają za istotne takie wartości jak rodzina, wierność. Robią to co dyktuje im serce, nie zważając na możliwość zaszufladkowania ich przez rzeczników „postępu” jako nazistów czy ciemniaków.

Dodatkowo działa fakt, że Marsz odbył się właśnie dziś. 26 maja, w Dzień Matki. Symboliczna data. W wielu krajach już zakazuje się mówienia „tata”, „mama”, gdyż rzekomo są to określenia stygmatyzujące. Tam mówi się „opiekun A”, „opiekun B”. Żeby nie „dyskryminować” par jednopłciowych. Takie paranoje są faktem.

Fala dewiacji i poprawności politycznej niczym tsunami pochłania kolejne tereny, kolejne kraje. Ważne, by nie poddawać się tej fali, stawiać zapory i przyczółki. Walczyć o przetrwanie tradycyjnej rodziny. Zgodnej, kochającej się, wiernej…  Gdzie w trwałym usankcjonowanym związku małżeńskim znajdują się kobieta i mężczyzna. Dwoje ludzi, którzy potrafią okazać sobie miłość, szacunek, docenić godność drugiej osoby. Dwoje ludzi, którzy przekazują życie dalej, dbają o wychowanie swoich dzieci w duchu podstawowych wartości a nie skaczą z łóżka do łóżka a później się „skrobią”.

Takie wydarzenia jak Marsz dla Życia i Rodziny, takie święta jak Dzień Matki czy Dzień Ojca są przykładami. Czczijmy je, bierzmy udział nie wstydźmy się mówić Mama Tata, póki nam jeszcze wolno.

A wszystkim Mamom życzę wszystkiego najlepszego z okazji Ich święta.