wikimedia.com

Jednym z największych wynaturzeń obecnej anty’cywiliacji jest powszechne mniemanie, iż doczesne życie ludzkie jest najważniejsze, a co za tym idzie, że ciało ważniejsze jest od duszy. Dlatego też lud gorliwie potępia Hitlera (słusznie zresztą), a przeciętny obywatel, nawet przeciwnik kary śmierci, dla nazistów żąda stryczka, a nie dostrzega natomiast, że hitleryzm zabił ok. 20 mln ludzi, natomiast obecni socjaliści z Unii Europejskiej zabili w… jakichś 350 mln ludzi duszę, odczłowieczyli ich, zrównali ze zwierzętami. Czy nie jest to gorsza zbrodnia? Eurokraci przede wszystkim doprowadzili do wielkiego ujednolicenia wszystkich ludzi, narzucenia im (np. poprzez media) jednego spojrzenia na świat, jednego sposobu bycia, dążenia do jednakowych celów; uzależnili ich od świadczeń socjalnych, od zapewnianych przez euro-stany opieki zdrowotnej czy reżymowej i przymusowej „oświaty”. Zabrali wolność, prawo ludzkie do samostanowienia o sobie; odebrali ludziom ich własność kradnąc niebotyczne wręcz sumy pieniędzy, obkładając podatkami chociażby pracę. Odebrali ludziom sprawiedliwość powszechnie głosząc, że sprawiedliwość nie jest wartością nadrzędną, a co niektórzy, bardziej zwyrodniali, przekonali lud, że sprawiedliwość sama w sobie jest niemoralna i należy ją zastąpić np. sprawiedliwością społeczną. Eurokraci zabrali kodeks wartości obowiązujący w naszej Cywilizacji od jej zarania, oferując w zamian „nowy porządek świata” oparty na całkowitym zaprzeczeniu wszystkiego co do tej pory istniało i stanowiło o potędze Europy. Naprawdę dziwić nie może, że lud żyjący pod panowaniem takiego totalitaryzmu zatracił swoje człowieczeństwo i podobny jest do zwierząt: funkcjonuje tylko po to by zaspokoić podstawowe potrzeby, popędy, bez żadnych celów wyższych! Dla napełnienia brzuchów i względnego bezpieczeństwa pod butem władzy lud skłonny jest zgodzić się na wszystko, dopuścić się każdej niegodziwości, które to niegodziwości i tak z pewnością ktoś z nadwornych etyków-błaznów, jak pani dr hab. Magdalena Środa czy pan prof. Jan Hartman, usprawiedliwi.
Pytam raz jeszcze: Czy odbierający ludziom człowieczeństwo to nie są zbrodniarze?
A jeśli już odpowiemy sobie na to proste pytanie zadajmy sobie i drugie: Czy zbrodniarze nie muszą ponieść odpowiedzialności?
Tym którzy dla deprawatorów chcieliby miłosierdzia przytoczę pewien fragment Pisma Świętego: „Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza.”
Pismo Święte w tej sprawie mówi bardzo jasno, dlatego i nasza mowa niech będzie: „tak, tak; nie, nie” bo „co nadto jest, od Złego pochodzi”. Tak tylko można uratować Cywilizację, bo, jak pisała śp. Ayn Rand w dziedzinie zasad podstawowych wybór jest zawsze jeden: istnienie albo śmierć. I nie ma nic pomiędzy.

A propos jeszcze jasnej mowy – temat drugi. Dziś media, wespół z WCz posłem Piętą (PiS) i Andrzejem Gwiazdą, oburzają się na Młodzież Wszechpolską – organizację która 13 grudnia w utworzonej grafice porównała gen. Jaruzelskiego do śp. Lecha Kaczyńskiego, obydwóch nazywając zdrajcami. Pan Gwiazda powiedział nawet, że „MW tym czynem przebiła podłości komunistycznej propagandy”, a wspomniany poseł Pięta wyraził ubolewanie, „że osoby uważające się za patriotów zestawiają wybitnego polskiego patriotę, który oddał życie w służbie dla Polski, z komunistycznym zbrodniarzem”. Prawda boli, ale prawdę trzeba zawsze w pełni ukazać. Najpierw kilka słów sprostowania: Lech Kaczyński był marksistą, który być może i odczuwał miłość do Ojczyzny, lecz ileż to razy miłość doprowadziła do zbrodni? No i bardzo proszę! O jakim my oddaniu życia tutaj mówimy? Lech Kaczyński nie zginął w obronie Polskich granic – wręcz przeciwnie, narażał nas na konflikt z Rosją popierając Gruzję, która, wbrew powszechnej opinii, nie była państwem jedynie pokrzywdzonym! Gruzini w 2008 roku dokonali agresji na Osetię Południową i dopiero tym czynem ściągnęli na siebie gniew Rosjan. Pomijając to nawet, Lech Kaczyński, powtarzam, nie zginął w służbie dla Polski, lecz w samolocie Tupolew, a nie ma najmniejszych nawet dowodów, że tragedia ta była spowodowana zamachem. Nie ma dowodów! Nie ma poszlak! Nikt, prócz szantażowanych WSI, nie miał nawet motywu!
A wracając do Traktatu Lizbońskiego… Lech Kaczyński najzwyczajniej w świecie oddał suwerenność Polski de iure, a jego brat WCz Jarosław Kaczyński postulował nawet stworzenie wspólnej armii europejskiej, wskutek czego de facto, ostatecznie, Polska nie byłaby już suwerena. Czy były naciski na prezydenta? Być może. Ale nie ma o nic do rzeczy! Albo Lech Kaczyński był marionetkowym prezydentem oficjalnie nieistniejącej koalicji PO-PiS, albo też realnie sprawował władzę. Tak czy inaczej niewątpliwie jest zdrajcą – zdrajcą stanu, a za zdradę stanu właściwą karą jest śmierć. Dlatego też, jeśli po raz kolejny debatować o tragedii w Smoleńsku, prędzej zrozumiem, że była to Kara Boska za podpisanie Traktatu Lizbońskiego niż zamach.
I w odróżnieniu od wprowadzonego przez gen. Jaruzelskiego Stanu Wojennego z decyzji śp. Lecha Kaczyńskiego nie mogło wyniknąć nic dobrego. Gen. Jaruzelski miał szansę „złapać za mordę” obywateli i wzorem śp. gen. Augusta Pinocheta – przywódcy Chilijskiej Junty, wyprowadzić w państwie normalność. Gen. Jaruzelski tego nie uczynił i za to tylko należy go potępić – sam zbrojny przewrót był konieczny!

Polemika z tym tekstem: TUTAJ

Kasper Gondek, Junta.pl