Już projekt „Rodzina 500+”, przy swoich wadach, wzmocnił podmiotowość osób pracujących w handlu – dzięki czemu nie są już zmuszeni wybierać najgorszą pracę za minimalną pensję. Czas na kolejny krok. Handel powinien być kolejną dziedziną, od której zostanie uwolniona niedziela.

To jasne, że nie wszyscy mają wolne od pracy w niedziele i tak nigdy nie będzie. Jednak dawno temu społeczeństwo zdało sobie sprawę, że są takie zawody, w których praca w niedzielę jest wymagana (np. policjant, strażak, lekarz, czy zawody w których przypadku przerwanie pracy mogłoby uszkodzić urządzenia, itp.), ale w pozostałych przypadkach nie jest. Z tego też względu wolne w niedzielę mają m.in. urzędnicy, politycy (za wyjątkiem wizyt w mediach), nie ukazuje się wiele czasopism (choć część pracowników mediów musi pracować w niedzielę nad przygotowaniem poniedziałkowego wydania), itp.

W tych krajach Europy, które nie zostały dotknięte długoletnią sowiecką okupacją, która dążyła do całkowitego zniszczenia naszej cywilizacji, handel w niedziele jest co najmniej znacznie ograniczony. Niemal nieograniczony niedzielny handel jest znakiem rozpoznawczym państw byłego bloku komunistycznego. Mimo wielu patologii trawiących społeczeństwa zachodniej Europy, w tym względzie mają sytuację lepszą od nas.

Etymologia polskiego słowa „niedziela” pochodzi od prasłowiańskiego „nedělja”, a tamto słowo od „ne dělati”, co oznacza: „nie pracować”. W naszym kręgu kulturowym bowiem ten dzień od początku był przeznaczony na odpoczynek, spędzanie czasu z rodziną. Dzień wolny na spędzanie go z rodziną potrzebują ludzie niezależnie od poglądów, przynależności partyjnej, wiary, koloru skóry, narodowości czy płci.

Przeprowadzone kilka lat temu przez Katedrę Pedagogiki Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej i Mazowieckie Centrum Profilaktyki Uzależnień badania pokazały, że polscy rodzice spędzają ze swoimi dziećmi zbyt mało czasu. Współautor badań prof. Mariusz Jędrzejko z WSB w wypowiedzi dla Onetu stwierdzał, że „po części winę za tą sytuacje ponosi obecny system pracy, który bardzo angażuje ludzi i jest dla nich wymagający. W rezultacie rodzice nie mają czasu by wyjść z dzieckiem na spacer, odrobić wspólnie lekcje, czy poczytać książkę. Brak czasu dla dziecka, a co za tym idzie brak kontroli skutkuje problemami wychowawczymi. Dzieciaki są niegrzeczne w szkole, nie potrafią usiedzieć na jednym miejscu. Używek próbują już 11-letnie dzieci. Z danych UNICEF wynika, że 20 proc. małych Polaków uważa, iż ich dzieciństwo nie należy do szczęśliwych”.

Zdecydowanie popieram obywatelski projekt, który ma na celu uwolnienie niedziel od handlu. Z jednej strony da to pracownikom handlu dzień wolny na spędzenie go z rodziną, co jest bardzo ważną kwestią społeczną. Z drugiej skłoni wszystkich do poszukania w ten wolny dzień bardziej kreatywnych form spędzania czasu z rodziną niż „shopping”. Taka zmiana przyniesie ważne korzyści społeczne.

Można się zastanawiać nad pewnymi niedoskonałościami tego projektu, który jest obecnie rozpatrywany przez Sejm. Zadaniem posłów jest to, aby wszelkie jego wady zostały zminimalizowane. Można także rozważać, czy dzień wolny w niedzielę powinien zostać poszerzony tylko o pracowników handlu, czy też o inne zawody (spełniające przedstawione na wstępie tekstu wymagania, tj. takie, które nie muszą być wykonywane codziennie). Osobiście uważam, że wszystko należy spokojnie rozważyć, a niekoniecznie musimy dokonywać zmian za jednym zamachem. Najpierw zróbmy ten jeden krok – uwolnijmy niedziele od handlu, potem pomyślmy nad kolejnymi.

W przeciwieństwie do niektórych, nie obawiam się masowych zwolnień w przypadku uwolnienia niedziel od handlu. Przedsiębiorcy po wprowadzeniu 500+ zaczęli narzekać na wielkie odejścia z prac m.in. kasjerek, na brak rąk do pracy. Skoro brakuje im rąk do pracy, to kogo oni chcą zwalniać? Kto by tam został, gdyby mieli teraz zwolnić tych kilku ostatnich pracowników, którzy nie odeszli sami? Nie wierzmy w tą ściemę. Liczę na to, że już wkrótce niedziela będzie wolna od handlu i świat się od tego nie zawali, wręcz przeciwnie.