Jak opowiada Barbara Edelmuller-Generaux, właścicielka firmy transportowej Batim – polscy kierowcy są atakowani przez nielegalnych imigrantów nożami i maczetami. Tzw. uchodźcy rozbijają szyby, tną plandeki, niszczą zabezpieczenia na drzwiach, wkradają się do ciężarówek i niszczą towar. Sytuacja w Calais pogarsza się z dnia na dzień, ponieważ napastnicy nie boją się policji.

– Najgorszy jest fakt, że uchodźcy nie boją się francuskiej policji ani ochrony- są bezwzględni i niebezpieczni. Ja osobiście odwiedziłam w grudniu Port Calais i rozmawiałam z Szefem Ochrony Portu oraz z Dyrekcją P&O. Pokazano mi wszystkie zabezpieczenia, jakie są stosowane w Porcie, aby podwyższyć poziom bezpieczeństwa – opowiada o kulisach Barbara Edelmuller-Generaux i dodaje, że 40.000 EUR tygodniowo kosztuje samo zabezpieczenie stosowane przez P&O w Porcie Calais.

– Sytuacja rzeczywiście bywa nerwowa. Najgorzej jest w Calais przy przeprawie między Francją a Wielką Brytanią. Trasa przejazdu jest ustawiona tak, że samochody muszą pokonać długi odcinek jadąc wolno, pokonując kilka rond. W związku z tym uchodźcy mają dużo czasu i okazji, aby spróbować dostać się na ciężarówkę – potwierdzają nasi rozmówcy z innych nowosądeckich firm.

Brytyjska organizacja Road Haulage Association podała dane, według których polscy kierowcy to jedna z najliczniejszych grup pływających promami. Rocznie odbywają oni ok. 650-750 tys. przepraw. Kary dla polskich kierowców i firm przewozowych za „pasażerów na gapę” wyniosły ponad milion złotych.

sadeczanin.info/DK