Polscy przedsiębiorcy w Niemczech w niektórych branżach nie tylko wyprzedzili już konkurentów z innych krajów, ale również firmy niemieckie. Ich przewaga widoczna jest w transporcie czy branży meblarskiej. Polacy coraz silniejsi są w branży motoryzacyjnej i IT. Dlatego są „na widelcu”.
Atutem firm z Polski staje się nie tylko cena, ale i jakość produktów i usług. Sukcesy sprawiają, że w niemieckich mediach często można znaleźć materiały o nieuczciwej konkurencji z Polski, dumpingowych płacach i nadmiernych dotacjach z UE. Niektórzy niemieccy konkurenci lobbują u polityków za regulacjami, które obciążyłyby polskie firmy nowymi kosztami.
Dziś zagraniczni producenci generują już ponad 60 proc. sprzedaży. W latach 90. pod względem wartości sprzedaży w Niemczech polskie firmy zajmowały 9. miejsce, by w krótkim czasie stać się liderem. Co prawda w 2015 r. pierwsze miejsce w tej klasyfikacji zajęły Chiny (eksport o wartości 3,7 mld euro), ale wynik Polski był niewiele gorszy (3,6 mld euro) i ponad trzykrotnie wyższy od wartości sprzedaży producentów z Włoch.
W walce o niemieckich klientów Związek Niemieckiego Przemysłu Meblarskiego (VDM) prowadzi wiele lobbingowych akcji. Domaga się na przykład, by w całej UE wprowadzić obowiązkowe oznaczenia kraju pochodzenia sprzedawanych mebli.
„Obligatoryjny znaczek ‘Made in Germany’ dostarczy klientom dodatkowych argumentów na rzecz zakupu. Poza ceną będą to ważne informacje na temat pochodzenia, standardów socjalnych i jakości” – tłumaczy szef VDM Axel Schramm.
W branży wykorzystującej najnowsze technologie ekspansja Polaków jest na tyle duża, że zmusza niemieckie przedsiębiorstwa do dość desperackich działań. „Potrzebujemy rządowych dotacji, by sprostać konkurencji z Anglii, Szwecji i Polski” – domagają się przedstawiciele niemieckich firm produkujących gry komputerowe.
W zeszłym roku Polska po raz pierwszy zanotowała nadwyżkę w handlu z Niemcami. Było to ponad 8,5 mld euro. Po pierwszym kwartale tego roku przewaga polskiego eksportu nad importem z Niemiec wynosiła prawie 3 mld euro.
źródło: obserwatorfinansowy.pl
Czemu mnie to nie dziwi ?
To było do przewidzenia, najlepszy sposób jak „Niemcy” są solidarni Europejsko widać na przykładzie Ursusa czy Nord Stream.
Pozdrawiam
Należy dodać „Stare KODiarskie Kiejkuty” – Stanisław Michalkiewicz.
https://www.youtube.com/watch?v=6qh6o9eEC7E&index=14&list=PLa8dac6K2gWmEdW80Xu4xoREkoBc5ZqQP
Widać po raz kolejny co oznacza „unijna solidarność”.
UE to twór dbający tylko i wyłącznie o interesy wybrańców a nie wszystkich państw członkowskich. Polska gospodarka bez jakichkolwiek ograniczeń ze strony unii wystrzeliłaby bez wątpienia w kosmos. Polacy ze swoją pracowitością i obrotnością zaczęliby nagle robić interesy z całym światem a już na pewno ze sporą częścią europy i szwaby zdają sobie z tego doskonale sprawę. Stąd te wszystkie kłody rzucane nam pod nogi. Ale to też już niedługo. Szwabski, francuski czy brytyjski (jeżeli brexit nie dojdzie do skutku) przemysł za kilka lat zacznie upadać dzięki ich ukochanym imigrantom a wtedy niemcy nie będą mieli wyboru. Tanie i dobre produkty z Polski będą dla nich (jak i dla większości europy) jedynym rozwiązaniem.
Przepowiednie o „europejskiej potędze” Polski mogą się faktycznie ziścić 😉
Może się okazać, że za te 15-20 lat będziemy dziękować merkelowej za to, że skazała europę zachodnią na zagładę 😉
Pozdrawiam