Można się było tego spodziewać. Policja w Niemczech już dwa razy zatrzymała kierowców z mobilnym bilbordem „German Death Camps”, który ma za zadanie odkłamywać historię i kłamliwą propagandę niemieckich mediów.
„Chłopaków w busie złapała niemiecka policja. Przeszukali ich dokładnie i sprawdzili samochód. Nie mieli się do czego przyczepić, więc puścili dalej i kazali opuścić miasto, grożąc bliżej nieokreślonymi konsekwencjami. Oczywiście nikt miasta nie zamierza opuszczać” – czytamy na profilu facebookowym German Death Camps, który jest organizatorem akcji w Niemczech. Powstał m.in. z inicjatywy Fundacji Tradycji Miast i Wsi.
Po kontroli przez niemieckich funkcjonariuszy bilbord na szczęście mógł ruszyć dalej.
„Idea naszej akcji jest prosta. Żądamy prawdy historycznej, jesteśmy przeciwnikami używania zwrotu 'polskie obozy koncentracyjne’, który teraz nagminnie używany jest w zachodnich mediach” – powiedział w środę we Wrocławiu dziennikarzom Dawid Hallmann z Fundacji Tradycji Miast i Wsi.
Pomysł na akcję „German Death Camps” narodził się w 2015 r.
„Na portalu Wykop społeczność internetowa postanowiła zaprotestować przeciwko zwrotom 'polskie obozy koncentracyjne’. Został ogłoszony konkurs na projekt graficzny billboardu i wygrał ten, który dziś wyjedzie z Wrocławia do Niemiec” – powiedział Hallmann.
Billboard pojedzie do Mainz, Wiesbaden, Bonn, a następnie do Brukseli, Londynu, by ostatecznie w niedzielę dotrzeć do Cambridge. Organizatorzy akcji chcą zatrzymać się m.in. przed siedzibą ZDF w Wiesbaden.