W sobotę na Słowacji odbyły się wybory parlamentarne. Zwycięzcą okazała się socjaldemokratyczna SMER, ale zachodnie media zaniepokoił sukces „partii nacjonalistycznych”.

Po raz pierwszy próg wyborczy przekroczyło ugrupowanie Mariana Kotleby, partia LSNS. Uzyskała ona 8% głosów, co przełożyło się na 14 mandatów. Sytuacja ta zaniepokoiła niemieckich komentatorów. W tamtejszych mediach wybuchła prawdziwa panika.

Według „Sueddeutsche Zeitung” na Słowacji panuje „zatruta atmosfera”, a wybory „skończyły się fiaskiem – dla Roberta Fico, dla Słowacji i dla Europy”.

Populista (Fico) grał ksenofobiczną kartą i wysyłał negatywne sygnały – przeciwko muzułmanom, przeciwko uchodźcom, przeciwko liberalnej UE. A teraz jest jako zwycięzca przegranym. Nie tylko stracił część swoich wyborców, lecz stoi przed nierozwiązywalnym problemem stworzenia rządu – czytamy w „SZ”.

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze tymczasem, że Słowacy zagłosowali „przeciwko proeuropejskim partiom, wzmocnili neoliberalnych krytyków UE i pomogli skrajnej prawicy dostać się do parlamentu”.

Przyczyną jest nie tylko rzekoma reakcyjna mentalność wyborców. Te przyczyny tworzy też sama UE – podsumowuje dziennikarz „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.