Szef Niemieckiego Związku Dziennikarzy (DJV) zapowiedział, że jego organizacja dalej będzie bronić niezależności mediów i pluralizmu opinii. Związek przyjął rezolucję krytykującą sytuację mediów w krajach Europy Środkowo-Wschodniej.

„Jesteśmy zaniepokojeni stanem wolności prasy, wolności wyrażania opinii w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Ważne jest dla nas nagłośnienie tej sprawy. Prosimy Komisję Europejską, aby akurat w przypadku państw aspirujących do UE, a także tych, które są już krajami członkowskimi, wyraźnie podkreślała konieczność przestrzegania tego prawa podstawowego. Chodzi o to, aby uczynić te kwestie przedmiotem wszelkich negocjacji politycznych i nie przymykać na nie oczu z powodów ekonomicznych lub innych” – powiedział Frank Überall.

W czołówce krytykowanych w rezolucji państw jest Polska. „Na Węgrzech mamy podobne problemy. Ale przecież Unia Europejska jest wspólnotą wartości. Składają się na nie też prawa człowieka. To, że te prawa podstawowe są deptane, że dziennikarze nie mogą niezależnie pracować, że się ich zwalnia z pracy, niszczy materialną sferę egzystencji – to rzeczywiście jest coś zupełnie nowego. Nie możemy nie reagować na to, co dzieje się oficjalnie ze strony rządu. Musimy się przed tym bronić, okazywać solidarność z koleżankami i kolegami. I tą rezolucją przynajmniej podjęliśmy próbę takiego działania” – stwierdził Überall.

„Funkcja kontrolna mediów, niezależna informacja i niezależny przekaz oraz możliwość przeprowadzania dziennikarskiego śledztwa – to wszystko jest niemożliwe, jeśli media są sterowane przez państwo. I to obecnie dzieje się w Polsce. Dziennikarze są zwalniani z pracy i nie mają możliwości tworzenia opinii publicznej dla wymiany krytycznych poglądów. I to jest jednoznaczne naruszenie podstawowej zasady wolności mediów” – podkreślił.

DJV w rezolucji krytykuje presję ekonomiczną wywieraną przez rząd Prawa i Sprawiedliwości na polskie media poprzez wydany przedsiębiorstwom państwowym zakaz umieszczania w nich ogłoszeń i reklam. „To są ograniczenia antydemokratyczne. Znałem takie odgórne dyrektywy dotychczas tylko z Turcji. To, że dzieje się to też w Polsce, jest poważnym problemem w tworzeniu opinii publicznej. Bo przecież w końcu trzeba informować o podjętych decyzjach, ale trzeba też mieć możliwość ich krytycznej oceny. I wreszcie musi się wywiązać dyskusja o tym w społeczeństwie” – uważa szef Związku.

„Unia Europejska jest wspólnotą wartości, a nie koncertem życzeń. Nie można powiedzieć: bierzemy to, a tego nie. Nie można sięgać po dotacje na projekty z funduszy strukturalnych i kwitować innych spraw brakiem zainteresowania. Musi być osiągnięty podstawowy, wyraźny konsens co do tego, czego wszyscy chcemy w UE, bo cała konstrukcja przestanie funkcjonować” – grzmiał.