Niemiecki historyk i publicysta Volker Weiß apeluje o obronę liberalnych wartości przed rzekomo największym zagrożeniem dla Europy – „prawicowym populizmem”.

„Dla Europy zagrożeniem jest raczej cały europejski prawicowy populizm. Nowa Prawica (New Right, Nouvelle Droite) jest w niego uwikłana. W każdym razie Europie na pewno grozi niebezpieczeństwo: po pierwsze dla istniejących struktur europejskich, które ruch ten odrzuca. Istnieją też silne tendencje do renacjonalizacji. Ponadto ideolodzy Nowej Prawicy mają jasne wyobrażenie, w jaki sposób Europa musi być na nowo uregulowana – oczywiście pod niemieckim przywództwem. Jest to związane z ukierunkowaniem na wschód – czytaj: eurazjatycki sojusz kontynentalny z jednoczesnym oderwaniem się od zachodnich sojuszy – nie jest to dla Europy pokojowy rozkład jazdy” – powiedział Weiß.

„Zarówno Nowa Prawica, jak i prawicowi populiści, unisono przyklasnęli wynikowi wyborów prezydenckich w USA. Z dwóch powodów: po pierwsze widzą w nich samych siebie. Po drugie, zagmatwane wypowiedzi Trumpa na temat polityki zagranicznej bierze się w tej grupie za dobrą monetę i wychodzi z założenia, że na dłuższą metę USA wycofają się z Europy – politycznie i militarnie. Tym samym wolna stałaby się droga dla własnej strategii” – stwierdził, komentując zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA.

„Cała skrajna prawica w Europie, zwłaszcza niemiecka, żyje z retoryki stanu wyjątkowego. Musi utrzymywać swoich wyborców w stanie wzburzenia, bo inaczej nie zwróciłaby na siebie uwagi i nie miałaby poparcia. Istnieje ponadto historyczna linia, która prowadzi do lat dwudziestych i wczesnych trzydziestych XX wieku – dzisiaj toczy się ten sam proces: wzywanie do rewolucji w sensie ratowania narodu, autorytetów. Był to agresywny polityczny nurt ultranacjonalizmu, który doprowadził w końcu do faszyzmu. We włoskim, a także francuskim faszyzmie, rewolucyjna retoryka była znacznie bardziej wyrazista. Autorzy tych nurtów służą ideologom Nowej Prawicy za wzory. Odpowiednio przejmują też oni ówczesną diagnozę kryzysu, tę mianowicie, że liberalizm zniszczy w końcu cywilizację, że jest on winny dekadencji zachodnich społeczeństw Europy” – powiedział.

„Liberalizm musi rozeznać, że sam stworzył podstawy obecnego, antyliberalnego nurtu. Konkretnie: po trzech dziesięcioleciach neoliberalizmu społeczeństwa zostały dosłownie wystrzelone w postępującą deregulację i – zwłaszcza w obszarze społecznym – postępujący demontaż możliwości interwencji. Czyli przebudowę społeczeństw w rzekomo organicznie funkcjonujące rynki. Inna sprawa: trzeba konsekwentnie bronić oświecenia. W walce z europejską prawicą nie można łączyć sił – w myśl zasady wróg mojego wroga jest moim przyjacielem – z konserwatywnymi islamskimi nurtami. Uważam to za fatalne” – dodał.

„Nie chcę wypowiadać żadnych prognoz. Jestem raczej pesymistyczny, ale mam nadzieję, że będzie inaczej. Marine Le Pen jest problemem i realnym zagrożeniem, podobnie jak Geert Wilders. A brytyjska polityka pokazała, że takie nurty rzeczywiście mogą wpłynąć na historyczne decyzje” – zakończył, komentując rosnące w Europie poparcie dla prawicowych polityków.