Kamil Durczok w programie „Brutalna Prawda” po raz kolejny poruszył temat relacji polsko-ukraińskich, w szczególności stosunku do rzezi wołyńskiej.

Polacy uchwalili paskudną uchwałę w Sejmie, gdzie użyli słowa „ludobójstwo”. Twierdzenie o ludobójstwie ze strony ukraińskiej ma charakter prowokacji. Ukraina tego nigdy nie uzna. Potem usiłowano to dość nieudolnie odkręcać, a przecież autorzy tej uchwały, która ma charakter jawnie prorosyjski, nie są agenturą rosyjską. To jest toporne i dość grubymi nićmi szyte wyjaśnienie – powiedział dawno nie widziany furiat Stefan Niesiołowski.

Jego zdaniem środowiska narodowe po obu stronach są manipulowane, a walczącego o prawdę o Wołyniu ks. Isakowicza-Zaleskiego nazwał agentem lub głupcem.

Z całą pewnością inspiracja może być bardzo głęboka i pośrednia – np. jakaś organizacja ukraińskich nacjonalistów tak jak polska. Im się wydaje, że są wielkimi patriotami ukraińskimi. Są manewrowani, manipulowani – o czym nie wiedzą – przez służby moskiewskie. Tak jak w Polsce mamy np. ks. Isakowicza-Zaleskiego, który jeździ po Polsce i opluwa Ukrainę i niszczy przyjaźń polsko-ukraińską. Ks. Zaleski jest być może agentem, a być może tylko głupcem – stwierdził.

Po takich antypolskich bzdurach głos zabrał drugi gość – Marek Jakubiak z Kukiz’15.

Po pierwsze było czy nie było ludobójstwa? Jeśli my mówimy o naszych sprawach, o ludobójstwie niespotykanym w historii ludzkości, to my działamy na rzecz Rosji? My mówimy o własnej tożsamości: mordowano Polaków na Ukrainie. Ukraińcy nie chcą się do tego przyznać, to jest ich problem, a nie nasz. My musimy mieć własny, partykularny interes i mówić, jaka była prawda. Dziś Ukraińcy wyciągają na piedestały Banderę – bandytę, którego w Polsce skazano na karę śmierci, to oni nie mają wyobraźni i oni chcą mówić o przyjaźni polsko-ukraińskiej? – uważa polityk.