W dniach 25-26 sierpnia w Londynie odbywał się 2019 Notting Hill Carnival. Ponad milion uczestników celebrowało wtedy kulturę i tradycje karaibskie.

Gdy Aldwyn Roberts, szerzej znany jako Lord Kitchener, zszedł z pokładu SS Windrush w 1948 r. zaśpiewał kilka wersów swojej nowej piosenki „London is the Place for Me”. Od tamtego dnia musiało minąć ponad 70 lat, by setki obywateli Karaibów mogli poczuć się w Wielkiej Brytanii jak w domu. Jednak duch Robertsa i całego pokolenia Windrush cały czas był obecny podczas karnawału w Notting Hill – największego ulicznego festiwalu w Europie.

źródło: BBC

Po raz pierwszy karnawał w Londynie odbył się w 1959 r. Była to swego rodzaju odpowiedź na serię ataków na tle kulturowym. Wydarzenie miało właśnie na celu celebrację kultury lokalnej społeczności. Ulotki w tym czasie rozdawane głosiły: „A people’s art is the genesis of their freedom” (tł. sztuka ludzi jest podstawą ich wyzwolenia).

Celebracja różnic i wolności.

– W sumie to nadal chodzi o uczczenie ludzi czarnoskórych i ich wolności – mówi Krysta Billong, uczestniczka karnawału, która na to niezwykłe wydarzenie przyleciała aż z Paryża. Ta 30-latka bierze udział w tej imprezie co roku od dekady. – Świętujemy czarnoskórych, świętujemy mieszkańców Karaibów i Afryki, świętujemy w słońcu, z dobrą muzyką i smacznym jedzeniem. – dodaje Krysta.

źródło: The Independent

Levi Roots, inny uczestnik wydarzenia, by opisać atmosferę podczas drugiego dnia festiwalu, odniósł się z kolei do jamajskiego słowa brawta. – To oznacza wisienkę na torcie. Pierwszy dzień był przystawką, a dziś – wszystko ponad to, wraz z pyszną wisienką.
Roots, 61 l., nadal doskonale pamięta swój pierwszy festiwal z 1976 r., gdy dopiero co przybył do Anglii z Jamajki. – Była to w zasadzie pierwsza rzecz, jaką tu zobaczyłem, gdzie celebrowano ludzi pochodzących z Karaibów i ich kulturę. Wspaniale było widzieć tych wszystkich ludzi, robiących to, co kochamy – dzielenie się jedzeniem i muzyką. – dodał.