W mediach pojawiło się kilka kluczowych fragmentów stenogramów z nagranych rozmów Marcina P. Taśmy prawdy rzucają nowe światło na aferę Amber Gold i sporo mówią o relacjach P. oraz Tusków.

Pierwszy fragment to rozmowa „Pawła”, prawdopodobnie warszawskiego adwokata Pawła Kunachowicza, członka rady nadzorczej Amber Gold. Oto wycinek ich rozmowy, w którym mowa jest o „cichych panach”, czyli funkcjonariuszach ABW:

Marcin P.: Witam… [niezrozumiałe…]

Paweł: Co ty? Nie słyszałem, miałem dziś… [niezrozumiałe…]

M: Panie Pawle, dostałem dziś informację od naszego kontrahenta, że jutro lub pojutrze mogą być u nas cisi panowie.

P: Że mają być u was w firmie?

M: Tak, do Emila dzwoniłem, miał się z panem skontaktować.

P: Dobra, to ja z nim w takim razie pogadam.

M: Dobra… [niezrozumiałe…] czekam na… [niezrozumiałe…], bo on mówił, że będzie się kontaktował i będziemy się jeszcze dziś kontaktować cały czas.

P: Dobra.

M: Dobra. Dziękuję.

Z rozmowy wynika, że P. i jego otoczenie dobrze wiedzą, iż ABW nie tylko wybiera się do jego firmy, ale również, że podsłuchuje jego telefon. 30 lipca zarejestrowano kolejną rozmowę:

Emil Marat: Potwierdza się, do cholery, nie wiem, czy powinniśmy rozmawiać przez telefon szczerze mówiąc, bo się potwierdza, że nie jesteśmy sami… a pan jest w biurze jeszcze?

Marcin P.: Tak.

EM: Może my wyjdziemy z hotelu do pana na pięć minut – dobra?

MP: Może, panie Emilu, może byśmy się spotkali przed biurem bez telefonów?

EM: Dobrze, dobrze, ok.

MP: Dobra, to ja czekam.

EM: Dobrze, to ja zaraz Pawła…

MP: Dobra.

Część z nagranych taśm wskazuje na gorączkowe poszukiwanie sposobu na zdobycie gotówki w końcowym etapie działania OLT i Amber Gold. P. dzwoni na przykład do gdańskiego oddziału NBP. Pyta o możliwość sprzedaży sztabek złota.

MP: I one są od ręki kupowane? Pani się orientuje, jak to jest?

NBP: Tak, tak. Do kasy musi pan podejść numer cztery od ósmej do trzynastej od poniedziałku do piątku.

MP: Dobrze, mam jeszcze jedno pytanie, bo to będzie około dziesięciu kilo, a to będzie duża kwota i nie wiem, jak to będzie w ogóle zrealizowane.

NBP: No to… bo pan by chciał na konto pewnie, tak?

MP: Mhm.

NBP: Nie wiem, czy istnieje taka możliwość.

MP: A gotówką jest pani w stanie tyle wypłacić?

Ujawniane stenogramy odkłamują również teorię „Gazety Wyborczej”, która stawała w obronie młodego Tuska, a która pomija m.in. rozmowę z 30 lipca Marcina P. z Andrzejem Korytkowskim, szefem parabanku Finroyal, który Amber Gold miało kupić. P. powiedział wówczas to zdanie:

„Jak pan wie, u mnie pracuje syn premiera – pracował w OLT – i dopóki on pracował, to wydaje mi się, że nikt nas nie ruszył. W chwili obecnej może być tak, że ktoś nas ruszy”.

Taśmy wykazują jasno także wątek wykorzystania Michała Tuska do odwrócenia uwagi od spółek Marcina P. Dzwoni on do Frankowskiego:

MP: Cześć Jarek, słuchaj, potrzebuję skan umowy z Tuskiem i korespondencję mailową, jaką Magda prowadziła z Tuskiem i ty jaką prowadziłeś z Tuskiem.

JF: Dobrze, y…, nie ma problemu. Skan mam w biurze, czyli muszę jakoś podjechać.

MP: Skan może być jutro, nie musi być dzisiaj.

JF: Tak, to jutro, to nie ma problemu. A korespondencję, to co – to jest kilkadziesiąt mega, więc jak to chcesz? Bo to mogę…

MP: Spakujcie, powysyłajcie w różnych mailach do mnie.

JF: Dobrze. Powiedz mi, y… no dobra, Marcin, wszystko jasne.

MP: Słuchaj, jeszcze mam jedno pytanie do ciebie odnośnie… pamiętasz, mówiłeś, że Tusk ci przyniósł informację, ile Wizz Air płaci za jednego pasażera i jakie dostaje zwroty, pamiętasz?

JF: Tak, tak. On mi mówił mniej więcej, tylko nie pamiętam, kurde, kwot, wiesz?

MP: Ale on ci tego nie przysyłał w żaden sposób, tylko ci to mówił, nie?

JF: Nie, on tego nie przysyłał, jakby był ostrożny, tak.

MP: Rozumiem.

JF: Co chcesz dalej z tym zrobić, oświadczenie wydać, tak?

MP: A… no mniej więcej tak.

W materiałach zgromadzonych przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego w zasadzie nie ma stenogramów z rozmów prowadzonych przez Katarzynę P. Wyjątek stanowią dwa połączenia z jej bratem. 27 lipca (dzień upadłości OLT Express) żalą się sobie, że wspaniała i perspektywiczna linia lotnicza plajtuje, a skostniały i drogi LOT przetrwa, choć to on powinien – według nich – upaść. Ich dialogi obfitują w wulgaryzmy – adnotacja ABW informuje, że głos Andrzeja Jacuka wskazuje na jego nietrzeźwość.

Andrzej Jacuk: No co tam, no jak tam?

Katarzyna P.: No co ma być, no dobrze no, no wiesz na co dzień, to raczej nie jest codzienna sytuacja, ale…

AJ: Ch… tam, może się kur… odczepią wreszcie…

KP: Nie no, mam taką nadzieję no, powiem tak…

AJ: Kur… myślę, że… ja mam kolegę wiesz co, tutaj całego szefa w PG nie, tutaj w Gdańsku…

KP: Ale wiesz co, to ja ci powiem Andrzej, że ja się nie chcę w żadnych kolegów bawić.

AJ: Nie, ale słuchaj, ci mówię słuchaj, bo on jest tutaj cały naczelnik… (…)

KP: Bez szczegółów rozmawiamy, tak?

AJ: No, ale wiesz co on mi powiedział? Że wystarczyłby jeszcze miesiąc (…) żeby LOT upadł, kumasz? (…) dosłownie miesiąc i ten kur… Eurolot i te rozumiesz wszystko, by nie dali rady, kumasz? Miesiąc, jeszcze miesiąc i to oni musieliby…

KP: Ale uwierz mi, że prędzej czy później tak będzie, bo to jest zepsuta instytucja, niemądrzy ludzie, nie potrafią prowadzić interesu – do dupy, do niczego się nie nadają i nikt ich nie ruszy. Jeśli ktoś od dziesięciu lat nie prosperuje tak, jak powinien, to nic się nie zmieni w miesiąc. Oni upadną, tylko kwestia czasu…