Wszystko stało się jasne. Z półgodzinnym opóźnieniem poinformowano opinię publiczną o wynikach wewnątrzpartyjnych wyborów na przewodniczącego PO. Niespodzianki nie było.

Nowym starym szefem Platformy Obywatelskiej został Donald Tusk. Premier otrzymał 79,58 % głosów przy ponad 51 procentowej frekwencji. Kontrkandydat Tuska, Jarosław Gowin zdobył ponad 20 % głosów co jest niewątpliwym sukcesem byłego Ministra Sprawiedliwości.

Donald nie mógł nie wykorzystać chwili tryumfu. W czasie przemówienia po ogłoszeniu wyników rzekł: „Kampania była twarda, z większością tez mojego konkurenta Jarosława Gowina się nie zgadzam, ale doceniam jego determinację i odwagę i dlatego szczerze mu gratuluję”. To nie wszystko. Premier poinformował, że osobiście zaapeluje do członków PO o to by nie składali wniosków o wyrzucenie Gowina. No proszę. Nie dość, że wygrał to jeszcze pokazał jakim wspaniałomyślnym jest człowiekiem. Zamierza łączyć, nie dzielić, wybacza i wyciąga rękę do pojednania…

Mało mówi się jednak o tym, że Gowin właśnie dziś, na krótko przed ogłoszeniem wyników został wezwany do prokuratury w sprawie rzekomych nieprawidłowości. Przypadek ? Tusk nie wykończy Gowina widowiskowo. Wszyscy, którzy spodziewali się tryumfującego premiera upokarzającego rywala i wyrzucającego Go z partii bardzo się zawiodą. To ściągnęłoby na Tuska gromy i oskarżenia o to że jest tyranem i despotą. A na to nie może sobie pozwolić. Wykończy więc rywala w białych rękawiczkach. Bo w to, że darował, zapomniał i planuje zacząć wszystko od nowa to uwierzy chyba jedynie dziecko.

Teraz zaczną się haki, wezwania, podkopywanie i podgryzanie. To już koniec Gowina, choć to nie odbędzie się od razu. Tusk teraz postara się to wyciszyć. Ale nie zapomniał. Nie on.