Bronisław Komorowski na Radzie Krajowej Platformy Obywatelskiej RP, Warszawa (6.02.2015) / foto: Flickr.com (CC BY-NC-SA 2.0 PL)
Bronisław Komorowski na Radzie Krajowej Platformy Obywatelskiej RP, Warszawa (6.02.2015) / foto: Flickr.com (CC BY-NC-SA 2.0 PL)
Bronisław Komorowski na Radzie Krajowej Platformy Obywatelskiej RP, Warszawa (6.02.2015) / foto: Flickr.com (CC BY-NC-SA 2.0 PL)

W Sopocie odbyła się konwencja wyborcza Bronisława Komorowskiego. Kandydat Platformy Obywatelskiej na urząd prezydenta Polski mógł tym razem ze spokojem stawić się na miejsce – nie było ryzyka niewygodnych pytań (a dla tego kandydata takowym może okazać się niemal każde) i kompromitacji na tle konkurencji, jak w przypadku telewizyjnej debaty. W atmosferze wzajemnej adoracji, wśród klaskaczy o znanych nazwiskach, Komorowski uśmiechał się szeroko do swoich wyborców, mimo że dwa dni wcześniej miał ich w głębokiej pogardzie, odmawiając debatowania.

Urzędujący prezydent zachęcał do udziału w wyborach, zaznaczając, że 10 maja rozstrzygnie się „czy nadal jako kraj, jako społeczeństwo, będziemy iść, tak jak przez minione 25 lat, drogą wolności, modernizacji, drogą uczestnictwa w integracji europejskiej, czy nadal będziemy dążyli prosto w imię zgody i bezpieczeństwa, czy też gdzieś skręcimy w którąś stronę, gdzieś trafimy na manowce, gdzieś trafimy na margines Europy”. „Wolność” i „integracja europejska” w jednym zdaniu? Ktoś tu nie wie o czym mówi. I znowu te nieszczęsne „zgoda i bezpieczeństwo”. Ile można?

„Jestem przekonany, że w dzisiejszych niespokojnych czasach Polska potrzebuje i doczeka się niezależnego, doświadczonego, ale i odpowiedzialnego prezydenta” – powiedział Komorowski. Cóż, ja również chcę wierzyć, że doczekamy się w końcu, po długich pięciu latach, takiego właśnie prezydenta. Ale skoro kandydata Platformy dopadła nagle tak szczera refleksja, to dlaczego startuje w wyborach? Dlaczego się nie wycofa, by zrobić miejsce odpowiedniemu kandydatowi?

Na konwencji nie mogło zabraknąć premier Ewy Kopacz. Mając na myśli Komorowskiego, nawoływała: „Oddajmy głos na prezydenta patriotyzmu, umiaru i co najważniejsze – na prezydenta polskiej wolności”. Z owego kandydata taki patriota, jak i mistrz ortografii. Umiaru brak mu chociażby w kompromitowaniu samego siebie, a poprzez pełniony urząd – Polski. Jego nazwisko trudno skojarzyć też z wolnością – ewentualne kolejne pięć lat tej prezydentury niechybnie jeszcze bardziej uzależni nas od wpływów unijnych, nie wspominając już o kwestii wolności gospodarczej czy wolności obywatelskich, które w państwie Platformy są notorycznie gwałcone.

Cały konwent wypełniony był wyłącznie pustymi hasłami, które w dodatku nijak nie kojarzą się z kandydatem PO. Oprócz tego tradycyjne straszenie konkurentami. Nuda. Komorowski nie szanuje nie tylko swoich wyborców, ale i samego siebie. Nie ma kompletnie nic do zaoferowania i nawet nie stara się tego zatuszować. Jego sztabowcy liczą już chyba jedynie na cud. Oby nie cud nad urną.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.