foto: morguefile.com

W niedzielę rozpoczął się adwent – czas oczekiwania na przyjście Chrystusa pod ludzką postacią. Adwent otwiera nowy rok liturgiczny.

Tradycją, którą zapewne znają wszyscy są roraty – msze święte sprawowane o wczesnych godzinach porannych. Często na takie msze młodzi ludzie przychodzą z lampionami. Kapłan zaś do sprawowania mszy świętej zakłada fioletowy ornat. Zaś w czytaniach słyszymy o zapowiedzi przyjścia Mesjasza wg proroka Izajasza. Ponadto od jakiegoś czasu możemy zobaczyć w sklepach „świąteczne promocje” oraz ludzi poprzebieranych w „mikołajowe” stroje. Czy to jednak wszystko? Czy to jest adwent?

Te cztery tygodnie powinny być czasem przygotowania samego siebie na przyjście Chrystusa. Stąd właśnie zalecenie, by na ten okres podjąć się umartwienia. Nie „bo tak trzeba”, ale na chwałę Pana oraz dla wyćwiczenia samego siebie. Bez przygotowania nie będzie można dobrze przyjąć Jezusa, który ponownie zjawi się wśród nas. Nie można będzie dobrze przeżyć Bożego Narodzenia, jeśli nie podejdziemy do niego odpowiednio. Chyba, że chcemy przeżyć li tylko i wyłącznie tradycję, jak ateiści czy poganie. Oczywiście – można i tak, niemniej od Chrześcijan chyba wymagać się będzie więcej.