Jedyne państwowe uroczystości w rocznicę rzezi wołyńskiej ku czci jej ofiar w tym roku odbyły się… w Donieckiej Republice Ludowej. Współgra to ze słowami szefa polskiego MSZ Grzegorza Schetyny, który negując fakt gloryfikacji zwyrodnialców z UPA przez władze ukraińskie, samo mówienie o tym nazwał „rosyjską propagandą”.
Drugi Katyń
W zachowaniu separatystów oczywiście ciężko nie dostrzec politycznego wyrachowania. Przypominanie o Wołyniu w kontekście współczesnych ukraińskich zbrodni wojennych daje prorosyjskim rebeliantom świetny anty-ukraiński oręż propagandowy. Widać tu analogię do nagłaśniania przez Niemców zbrodni katyńskiej. Niestety, polskie władze i większość klasy politycznej rządzącej przez ostatnie 26 lat, w kwestii Wołynia zachowują się w dużym stopniu podobnie, jak komuniści odnośnie Katynia. Oczywiście, za mówienie o Wołyniu nikt nie jest karany, ale jest to swoisty temat tabu. Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska w kontekście uczczenia przez sejm minutą ciszy ofiar zbrodni, znów mówiła jedynie o „znamionach” ludobójstwa. Nie ma znaczenia, że ponad 100 tys. Polaków zostało bestialsko wymordowanych za samą narodowość. Tymczasem Polska od lat żąda uznania za ludobójstwo Katynia, choć w tej zbrodni zginęło co najmniej 5 razy mniej osób. Nikt w Europie nie ma też wątpliwości, że ludobójstwem było wymordowanie w 1995 r. przez Serbów 8 tys. Bośniaków, a odpowiedzialni za ten czyn są ścigani do tej pory.
Tymczasem w tym roku w Polsce nie było żadnych państwowych uroczystości upamiętniających ofiary najbrutalniejszej zbrodni na Polakach podczas całej II wojny światowej. Nie było też słowa sprzeciwu, gdy podczas ostatniej wizyty prezydenta Komorowskiego ukraiński parlament uznał zbrodniarzy z UPA za bohaterów walk o wolność Ukrainy, a za lekceważenie ich zasług ogłosił sankcje karne. Nikt nie wyobraża sobie, by Niemcy nagle uznały za bojowników o wolność RFN członków SS czy gestapo, a przecież ich metody zadawania śmierci były w porównaniu ze zbrodniarzami z OUN-UPA naprawdę humanitarne. Ciężko oczywiście zaprzeczyć zwyrodnieniu SSmanów. Generalnie jednak tortury u Niemców służyły wymuszeniu zeznań. Nawet zdemoralizowane jednostki SS nie wypruwały wnętrzności, nie ćwiartowały, nie cięły również piłami żywcem, nie wbijały na pal, nie rozrywały końmi. Historycy wymieniają około 100 sposobów tortur, jakim swoje ofiary poddawali przed śmiercią banderowcy i towarzyszące im ukraińskie chłopstwo.
Kaci w roli ofiar
Nawet w tegoroczną rocznicę rzezi Ukraińcy zafundowali Polakom kolejny policzek. W Przebrażu (dziś Hajowe) na Wołyniu, w miejscu gdzie w 1943 r. ludność polska zorganizowała samoobronę przed UPA, Ukraińcy odsłonili pomnik upamiętniający „ofiary polskich szowinistów”. Tymczasem jak mówi nawet ukraiński politolog, dr Ivan Kaczanowski z Uniwersytetu w Ottawie wg jego ustaleń, w sierpniu 1943 r. „około 100 upowców i okolicznych mieszkańców zmobilizowanych przez SB UPA zostało zabitych podczas kontrataku polskiej samoobrony i sowieckich partyzantów, do którego doszło w odpowiedzi na atak i próbę masakry polskich mieszkańców kolonii”. Tymczasem wg organizatorów ukraińskich uroczystości upowcy przybyli w rejon Przebraża, aby „chronić okoliczną ludność ukraińską przed napadami rabunkowymi”. Następnie miało dojść do zbrojnych starć z polskimi partyzantami, a Polacy wezwali na pomoc „czerwonych” (partyzantkę sowiecką). „Oni zaszli Ukraińców od tyłu i zaczęli strzelać im w plecy. Pod krzyżowym ogniem, w całym tym piekielnym kotle, według ocen badaczy, zginęło ponad 430 ukraińskich powstańców i blisko 1500 bezbronnych Ukraińców spośród miejscowej ludności” – pisze portal volynnews.com. Pokazuje to współczesną ukraińską wersję historii, w której to zwyrodnialcy z UPA stają się nie tylko bohaterami ale ofiarami (sic!) polskich szowinistów. Ukraińscy studenci w Warszawie parafrazowali natomiast słowa biskupów polskich do niemieckich „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, co de facto również stawia katów w roli ofiar.
Hołd jedynie w Doniecku
Inicjatorem i organizatorem uroczystości było Ministerstwo Spraw Zagranicznych nieuznawanej Donieckiej Republiki Ludowej. Uroczystości odbyły się w donieckim Parku Kultury Słowiańskiej gdzie znajduje się Pomnik Ofiar Faszyzmu. Pod memoriałem pojawili się przedstawiciele rządu i parlamentu DRL, a także dwóch głównych lokalnych partii politycznych „Donieckiej Republiki” i „Wolnego Donbasu”. W uroczystościach uczestniczył także przedstawiciel miejscowej mniejszości ormiańskiej czy przewodniczący polskiej partii „Zmiana” Mateusz Piskorski. Łącznie zebrało się około 130 osób. Pomordowanych uczczono minutą ciszy. Przemowom oficjeli, w tym Piskorskiego, towarzyszyło złożenie wieńców. Separatystyczny oddział zaciągnął wartę honorową.
Oczywiście, zaraz się pojawią głosy polskich „patriotów” o podłej ruskiej prowokacji. W Polsce jednak pomników ofiar ukraińskiego bestialstwa brak o jakiejkolwiek warcie honorowej już nie mówiąc. Uroczystości rocznicowe w Polsce od lat organizowane są przez ruchy społeczne i środowiska narodowe, a przez państwo bojkotowane. Patronatu nad obchodami 65 rocznicy rzezi odmówił nawet… prezydent Lech Kaczyński.
źródło:kresy.pl