Jakość polityki prorodzinnej prezentowanej przez polski rząd najlepiej obrazuje fakt, że współczynnik dzietności w naszym kraju wynosi 1,32 i jest jednym z najniższych na świecie. Przyjmuje się, że aby następowała zastępowalność pokoleń współczynnik ten powinien być na poziomie przynajmniej 2,10-2,15.

Foto: Kandys Torres/Flickr.com

Trzeba zaznaczyć, że z zapewnieniem pewnej przyszłości demograficznej naszemu narodowi nie radził sobie żaden rząd w XXI wieku. W 2000 roku współczynnik dzietności w Polsce wyniósł 1,37. Od tego czasu wyższy był tylko w 2008 roku, kiedy wyniósł 1,39. W skali światowej jesteśmy 212 krajem na 224 odnotowanych. Gorzej niż u nas sytuacja wygląda jedynie w: Rumunii, Czechach, na Ukrainie, Monserracie, Litwie, w Bośni i Hercegowinie, Korei Południowej, Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, Hongkongu, Tajwanie, Makau oraz Singapurze.

Jeżeli chodzi o przyrost naturalny to od 1995 roku można było zaobserwować jego regularne zmniejszanie się, a od 2002 do 2005 roku był ujemny. Od 2006 do 2009 roku wydawało się, że negatywny trend udało się odwrócić, przyrost był dodatni, ale od 2010 roku znów jest on stale ujemny. Jeżeli chodzi o skalę światową to Polska pod tym względem notuje 197 pozycję na 231 państw.

W świetle powyższych danych nie dziwi, że eksperci od czasu do czasu podnoszą krytyczne głosy na temat nieskutecznej polityki prorodzinnej rządu i przedstawiają własne rozwiązania. Ma to swój oddźwięk w społeczeństwie. W związku z Kongresem Polskiej Rodziny, który odbył się w ostatnią sobotę na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie przedstawiono projekt obywatelski „Ustawy o ochronie i opiece nad rodziną”. Jego autorami są m.in. organizacje społeczne i prorodzinne oraz Centrum im. Adama Smitha.

Proponowany w projekcie ustawy nowy system wsparcia dla rodziny ma być prostszy i skuteczniejszy. Miałby się opierać na bonach traktowanych jako finansowe uprawnienia do korzystania z konkretnych usług opiekuńczych i edukacyjnych.

Pierwszym świadczeniem byłby bon wychowawczy w wysokości minimalnego wynagrodzenia (1600 zł brutto), wypłacany przez pierwsze 24 miesiące od urodzenia dziecka. Mógłby z niego skorzystać rodzic, który zrezygnuje z pracy zawodowej i poświęci się opiece nad dzieckiem.

Kontynuacją tego świadczenia miałyby być w następnych latach: bon przedszkolny (na dofinansowanie usług opiekuńczych w wieku przedszkolnym), bon oświatowy (na dofinansowanie edukacji w szkole podstawowej, gimnazjum i średniej) oraz bon edukacyjny na studia.

Uzupełnieniem systemu miałby być bon opiekuńczy przeznaczony dla rodziców rezygnujących z pracy zawodowej na rzecz opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem lub dla dzieci opiekujących się niepełnosprawnym rodzicem.

Wedle założeń projektu, świadczenia na rzecz rodziny mają być bardziej powszechne. Dziś przysługują tylko rodzicom zatrudnionym na umowę o pracę, w wysokości ich dotychczasowego wynagrodzenia i na krótszy czas. Nowa propozycja ustawowa zakłada przyznanie świadczenia bez względu na to, czy osoba je otrzymująca wcześniej pracowała czy nie i jaki miała rodzaj umowy o pracę.

W najbliższych miesiącach projekt ma być promowany m.in. na „Marszach Życia i Rodziny”. Autorzy chcą, aby jesienią trafił do Marszałka Sejmu.

źródło: niedziela.pl, cia.gov, stat.gov.pl