LechwalesafraLesio – mędrzec Europy – w wywiadzie dla Newsmax zaproponował powstanie nowego, światowego rządu. Z kolei ONZ miałaby zostać zreformowana, tak, by stała się „globalnym parlamentem”. NATO natomiast, zdaniem byłego prezydenta Polski, powinno być zmienione w służbie globalnej obrony.

Próbując odgadnąć sens ostatnich słów naszego noblisty, – tych wypowiedzianych w USA – chciałoby się krzyknąć w niebo: „Lesio!!! Gdzieś Ty znów pofrunął tak wysoko bidulo? Wracaj na Ziemię, damy Ci lekarstwo, odzyskasz spokój.”

Lesio już raz wypalił z podobnym konceptem. Wtedy Wałęsa uraczył nas swoją wizją w rozmowie z agencją ITAR-TASS. Na pytanie jak ma wyglądać przebudowa Europy opowiedział w sposób dość oryginalny: „Nie mieścimy się w naszych krajach. Musimy rozszerzyć ekonomiczne, obronne i różne inne struktury, stworzyć z Polski i Niemiec jedno państwo: Europa”.

Lesio mimo, że zawsze udawał bardziej głupkowatego, niż jest w rzeczywistości, zawsze jednak czyjąś niewidzialną ręką był kierowany i każdy, nawet najmniej bystry obserwator musiał w końcu to dostrzec. Lesio wygrywał seryjnie w lotto, obalał niekomunistyczne rządy (Olszewskiego – Nocna Zmiana), wynosił z IPN różne akta, które zapominały później drogę powrotną, gadał niesamowite pierdoły i zawsze przy tym rżnął głupa – choć tak do końca nim nie był. Taki Lesio to niesamowicie łakomy kąsek i całkiem użyteczna zabawka w łapskach Możnych tego Świata. Nasz bohater gra, już nie pierwszy raz, rolę testera. Jest wypychany przed szereg by sprawdzić reakcję tłumu na pewne kontrowersyjne ale, planowane od lat działania. Wysyła się Lesia z jakąś misją, Lesio palnie coś na forum całego Świata i czekamy na ……… reakcję. Jeżeli jest ona umiarkowanie pozytywna lub co najmniej neutralna, wówczas można przyjąć, że większych sprzeciwów nie będzie. Gdyby jednak pomysł okazał się nieakceptowalny, nikt ważny głowy pod niego – ten pomysł – już nie podłoży, a Lesiowi przecież i tak każdy widz ten wyskok wybaczy, tak było już przecież nie raz. Świecznik Światowej Polityki wykorzystuje tę doskonałą okazję, że Lesio jest uważany za dzielnego europejskiego woja, autora bohaterskiego triumfu nad ustrojem komunistycznym – i to niemal w pojedynkę. W eter poszła informacja, że to właśnie Lesiu jest ojcem sukcesu jakim był upadek PRL i czerwonej zarazy, a jakie rzeczy wyszły później, tego już nikt nie słuchał. Lesiu wpłynął na swoją falę popularności, pływa sobie na niej do dziś, ale już jako bohater mediów mainstreamowych, celebryta, człowiek legenda i od czasu do czasu pomagier władzy Światowej w robieniu gruntu pod idee oraz support w innych różnych niewygodnych działaniach. Po cóż taki Wałęsa jest właściwie potrzebny?

Gdyby jakikolwiek znany, czynny polityk wyskoczył z pomysłem utworzenia rządu Światowego, który już na pierwszy rzut oka przynosi rażąco oczywiste skojarzenia o planach Hitlera i poniekąd częściowo Stalina, wówczas poczułby się – ten polityk – jak samotne drzewko na polanie, odwiedzonej właśnie przez wszystkie okoliczne pieski, ale Lesio? Któż Lesia oskarży o totalitarne pomysły? Człowiek, który jak heros ukręcił łeb komunie nie może przecież mieć niczego złego i totalitarnego na myśli.  Lesiu może powiedzieć wszystko, a i tak zostanie mu to wybaczone. Będzie co prawda potraktowany z przymrużeniem oka, ale sam pomysł zapadnie gdzieś tam głęboko w ludzkich głowach. I o to chodzi, o oswojenie ludzi z samą myślą. Pomysł superpaństwa przecież nie jest wcale taki nowy, najwięksi zbrodniarze światowi już o nim kiedyś wspominali, prawda? Wałęsa jednak może sobie bez konsekwencji gadać o „swoich” przemyśleniach i nikt go nie oczerni, ani nie posądzi o zapędy totalitarne.

Lesio tak oto właśnie stał się pierwszą szanowaną osobą, która publicznie przyznała, że Rząd Światowy to de facto fajna sprawa. Oczywiście pomysł jest stary i jak „w mordę strzelił” kojarzy się z  grupą Bilderberg, Rockefellerem, Rothschildem i totalną inwigilacją ludzkości, z czipowaniem ludzi na czele, które to – czipowanie – jest już praktykowane w USA, a także niektórych krajach Europy. Czy próbuje się już nas oswajać z planowanymi od lat zmianami, podsuwając nam „własne zdanie” swojego autorytetu? Może i tym razem pomysł Lesia również nie wykiełkował w jego głowie, a został przekazany przez tajemniczego mentora do napomknięcia o nim w mediach?

Tomasz Warawko – www.obiektywne.pl