Ofiarom zamachu na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie nie przysługuje odszkodowanie. Wyjątek stanowi rodzina polskiego kierowcy.

W świetle ustawy ofiarom berlińskiego zamachu nie przysługuje odszkodowanie. Byłoby inaczej, gdyby tragedia nie rozegrała się przy pomocy ciężarówki. Niemiecka ustawa o odszkodowaniach dla ofiar nie przewiduje żadnych świadczeń w przypadku, gdy szkody zostały wyrządzone przez pojazd.

„Ustawa nie odnosi się do szkód powstałych w wyniku ataku, w którym sprawca wykorzystał pojazd mechaniczny lub przyczepę” – głosi tekst ustawy.

Przepis skrytykował Roland Weber, berliński pełnomocnik ds. ofiar. Jego zdaniem przepisy te są „fatalną luką” i jest „niedorzeczne”, że to właśnie ofiarom i bliskim ofiar ataku terrorystycznego „w świetle ustawy nie można we właściwy sposób pomóc”.

Weber widzi jednak jeden wyjątek w przepisach. Będzie nim polski kierowca ciężarówki, który został zastrzelony najprawdopodobniej przez Tunezyjczyka. W tym przypadku ustawa obejmuje czyn, którego ofiarą padł polski kierowca.

Zdaniem Webera wykładnia ustawy jest „absurdalna”. Berliński pełnomocnik ds. ofiar wielokrotnie już krytykował ją i domagał się zmiany. Obowiązuje ona od 1976 roku i była nowelizowana w 2011. Reguluje obok możliwości leczenia i medycznej rehabilitacji także wysokość rent i jednorazowe świadczenia dla ofiar. Po zamachu w Berlinie pełnomocnik ma nadzieję na szybką nowelizację ustawy.

W wyniku zamachu w Berlinie życie straciło 12 osób, sześć kobiet i sześciu mężczyzn, w tym polski kierowca ciężarówki. Zidentyfikowano już wszystkie śmiertelne ofiary. Obok Polaka, ofiarami są Czeszka, Włoszka obywatelka Izraela oraz ośmiu Niemców. Wśród 45 rannych są obywatele Izraela, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Węgier, Finlandii i Libanu. Niektóre z 14 ciężko rannych osób w dalszym ciągu walczą o życie.