Aktor i agitator polityczny Daniel Olbrychski nie zna granic w obrażaniu PiS-u i jego zwolenników. Ostatnio jego głównym zajęciem stało się głoszenie świadectwa o zagrożonej wolności i demokracji. Stał się też „autorytetem i komentatorem” „Gazety Wyborczej”.

„Zagraża nam zło totalne, czyli bolszewia skrzyżowana z pseudokatolicyzmem wyznawców Rydzyka. Czegoś takiego historia Polski nie znała. Owszem, mieliśmy bolszewię narzuconą przez Moskwę, w której niektórzy ludzie się dobrze czuli i która zakończyła się bez wystrzału. Znaliśmy katolicyzm, który przynosił Polsce wiele dobrego. Kościół pięknie się zachowywał w krytycznych momentach historii naszego kraju” – zaczął Olbrychski w periodyku z Czerskiej.

„Rozgłośnia toruńska, która nie tylko rozbiła Kościół, ale i rozbiła Polaków (…). Moskwa nie potrzebuje mieć u nas agentów. Ma ich w łonie polskiego Kościoła. Krzyżówka skrajnego bolszewizmu, który nam proponuje Jarosław Kaczyński ze spółką Macierewicz, Ziobro i Szydło, oraz pseudokatolicyzm to coś przerażającego po ćwierćwieczu najwspanialszego rozkwitu naszego kraju od czasów Kazimierza Wielkiego” – wypalił.

„Uważam, że Kaczyński i Macierewicz doskonale wiedzą, iż w Smoleńsku nie było zamachu. Wymyślili go, żeby mieć narzędzie do walki politycznej. I podzielili Polaków, co jest zbrodnią, bo ten podział pozostanie na wiele pokoleń. Oni i my nie będziemy już żyli, a to kłamstwo będzie zżerało Polaków przez długie lata” – dodał.