Tygodnik „WPROST” poinformował, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego zaraz po aferze podsłuchowej rozpoczęła inwigilację dziennikarzy i polityków opozycji.
Dziennikarze tygodnika twierdzą, że agenci mieli obserwować m.in. Cezarego Gmyza, który ujawnił rozmowę minister Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika czy Martina Brożka, byłego pracownika CBŚ. Inwigilacja miała trwać od maja do przełomu lipca i sierpnia 2015 roku. Z informacji podanych przez „WPROST” wynika, że celem obserwacji było udowodnienie, że za ujawnieniem nagrań z afery taśmowej stali politycy opozycji.
To absolutna nieprawda. Będzie komunikat SKW w tej sprawie – skomentował na twitterze szef MON Tomasz Siemoniak.
W komunikacie tym SKW zaprzeczyła ustaleniom tygodnika i zapowiedziała skierowanie sprawy do sądu. Głos zabrał również rzecznik MON.
Tego typu działania SKW nigdy nie miały miejsca. Sformułowane zarzuty są całkowicie niezgodne z prawdą i nie mają pokrycia w faktach – powiedział Jacek Sońta.
Jeden z potencjalnych pokrzywdzonych Maciej Wąsik stwierdził, że sprawą powinna zająć się komisja śledcza.