Jan Rulewski, który nie tak dawno wystąpił w Senacie w więziennym drelichu, znów dał popis. Tym razem przywdział maskę z greckiej tragedii.

W lipcu senator PO Jan Rulewski przyszedł na posiedzenie Senatu w więziennym drelichu. Domagał się wówczas odrzucenia ustaw składających się na reformę sądownictwa.

Polska powoli, ale systematycznie, zamienia się w zakład karny – tłumaczył.

Dziś znów zrobił z siebie pajaca. Tym razem przyszedł w masce z greckiej tragedii z wymalowanymi narodowymi barwami.

Regulamin nie określa, kto jaką ma przynosić do Senatu twarz. Moją twarzą jest twarz tych wszystkich… Polska ma dzisiaj twarz pogrążoną w rozpaczy. Po półtora roku zmagań o przestrzeganie konstytucji, pan prezydent łudząc nadziejami na przestrzeganie Konstytucji, przybywa do wysokiej izby z tą samą kozą do płotu – mówił, odmawiając zdjęcia maski pomimo napomnień prowadzącej posiedzenie.

Na koniec, w masce, Rulewski zacytował fragment „Beniowskiego” Juliusza Słowackiego.

Nie pójdę z wami waszą drogą kłamną – Pójdę gdzie indziej! – i Lud pójdzie za mną! – po tych słowach zszedł z mównicy.