Dziś rozpoczęła się II Konferencja Smoleńska, w której udział bierze 50 najwybitniejszych niezależnych naukowców z różnych dziedzin. Żadne wiodące media nie poświęcają temu wydarzeniu należytego miejsca w swoich przekazach. A byłoby o czym mówić. Jeden z panelistów, stwierdził że dysponuje zdjeciami satelitarnymi, z których wynika że słynna już brzoza ułamana została na kilka dni przed tragedią smoleńską. 

Słynna już brzoza rosnąca w Smoleńsku według oficjalnego przekazu, kolportowanego od chwili tragedii miała doprowadzić do uszkodzenia skrzydła rosyjskiego kolosa TU – 154 a w konsekwencji do katastrofy samolotu, który uległ rozczłonkowaniu, szczątki znaleźć można było w promieniu kilkudziesieciu metrów a ciała ofiar zostały tak zmasakrowane że często do identyfikacji potrzebne były badania DNA.

Dziś jednak podano informację, która rzuca na tę sprawę nowe światło. Profesor Chris Cieszewski, z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii poinformował, że brzoza ułamana została już 5 kwietnia ( a więc niespełna tydzień przed katastrofą prezydenckiego tupolewa) lub wcześniej.

Profesor przeprowadził również na podstawie fotografii terenu, wizualizacji czy analizy parametrów gleby badania, których wyniki zaprezentował podczas swojego wystąpienia. Wynika z nich, że:

 – Drzewo rosło na wydajnej i żyznej glebie w szybkim tempie z przyrostami powodującymi niską gęstość drewna.

 – Zastosowanie złożonej metody poprawy jakości obrazu nie pozwoliło na odrzucenie możliwości złamania drzewa przed 5    

   kwietnia 2010.

 – Analiza drzewa i zniszczeń drewna wyklucza możliwość jego złamania w wyniku kolizji z samolotem.

Jest to kolejna przełomowa informacja, podana przez niezależnych naukowców zajmujących się badaniem prawdziwych przyczyn katastrofy smoleńskiej, współpracujących z Zespołem Parlamentarnym Antoniego Macierewicza. Oczywiście wiodące media ignorują takie inicjatywy, wyśmiewając i oczerniając ludzi nie ulegających presji i nie podpisujących się bezrefleksyjnie pod zmanipulowaną, oficjalną wersją zdarzeń z 10 kwietnia 2010 roku. Oni już wydali wyrok. A wystarczy lektura najnowszego numeru tygodnika „W Sieci”, w którym mamy artykuł przypominający cztery głośne katastrofy lotnicze sprzed lat, w których ginęli ważni ludzie. Z początku również winę zrzucano na błędy pilotów czy usterki techniczne. Dopiero po latach, kiedy zmieniał się układ rządzący i zarządzano obiektywne śledztwa okazywało się że mieliśmy do czynienia z zamachami. Czy podobnie było w przypadku feralnego lotu z 10 kwietnia ? Eksperci Macierewicza wykonują bardzo niewdzięczna ale pożyteczną pracę. Spotykają się za to z ciągłymi szyderami i nagonką. Tym bardziej powinni uważać na to co mówią i z kim współpracują. Powinni prześwietlać i kontrolować wypowiedzi każdego z ich ludzi, analizować przekaz zanim wyjdzie sie z nim do mediów. Bo każdy przypadek nadmiernego zaufania może skutkować aferami typu przyznanie się profesora Rońdy do kłamstwa. Nie mam wątpliwości, że Zespół Macierewicza, przyciąga „czarne owce”, które mają za zadanie skompromitować wszystkich, którzy maja wątpliwości, nie wierzą w oficjalną wersję i szukają na własną rękę i zdeprecjonować ich w oczach społeczeństwa. Był już mecenas Rogalski, czyżby teraz profesor Rońda ? Bardzo możliwe. I wałkuje się takie pojedyńcze przypadki a pomija przełomowe, kluczowe ustalenia zadające kłam oficjalnej wersji tragedii.

na podstawie: niezalezna.pl/wp.pl