Od kilku miesięcy, przybierają na sile ataki radykalnych islamistów. Kolejni przywódcy „cywilizowanego” świata załamują ręce i radzą co by tu zrobić, żeby bandytów powstrzymać. Odpowiadam: pijcie i cieszcie się! Macie, to czego chcieliście! Obecna sytuacja jest w 100% waszą „zasługą”. Tak kończy się mieszanie w sprawy innych narodów.
Libia, Irak i Syria. To tylko trzy państwa, które USA i ich sługusy postanowiły „ucywilizować”. W tym celu wpadli jak do siebie, obalili „dyktatorów” i wyszli, zostawiając po sobie bardak i chaos. Zostawili im swoje przesłanie: „RZĄDŹCIE SIĘ TERAZ SAMI, MACIE JUŻ DEMOKRACJĘ”. No to, zaczęli się rządzić tak jak umieli. A więc siłą i gwałtem. Tamtejsze demokracje mają znak pięści. Spod kamieni, wylazły wszelkie szuje i kreatury, które za rządów tych „strasznych dyktatorów” ani pisnęły trzymane króciutko za mordy. Teraz za to dostali pole do popisu. Skrzyknęli się w grupki, zaopatrzyli się w broń i rozpoczęli swoje „demokratyczne rządy większości”. Kto na tym cierpi? Oczywiście najsłabsi. Chrześcijanie są mordowani, Bliski Wschód spływa krwią a Zachód otwiera ze zdziwienia oczy i pyta jak to możliwe.
Teraz się obudzili i chcą by ich chwalić za to, że mówią o zwalczaniu zarazy którą sami wyhodowali. W roku 2014, portal rp.pl, cytował libijskiego nauczyciela który brał udział w rewolcie z roku 2011. Mohamed al-Kargali stwierdził jasno:
Gdy ogłosiliśmy wyzwolenie kraju, naszą ambicją było stanie się nowym Dubajem dzięki dochodom ze sprzedaży ropy. Dzisiaj boimy się somalijskiego lub irackiego scenariusza.
Wtórował mu lekarz z Bengazi:
Konflikty regionalne, ideologiczne czy plemienne są gorsze od rządów dyktatorskich.
W mediach niezależnych, zaczęły się pojawiać również ciekawe teorie na temat Kadafiego. Na pierwszy rzut oka niesamowite, ale po zastanowieniu człowiek dochodzi do wniosku że coś mogło być na rzeczy. Portal rynekzlota24.pl, pisał w roku 2011 o tym że Kadafi szykował się do wprowadzenia nowej waluty – złotego dinara. Początkowo miała ona obowiązywać tylko na terenach Afryki Północnej, ale planowano również wyparcie dolara z rozliczeń na światowym rynku ropy. W kogo takie rozwiązania ewentualnie by uderzały? Zwłaszcza w USA. Tak więc, najwięksi wielbiciele pokoju – Amerykanie, postanowili nie dopuścić do tego i zamiast niezależności zaoferowali demokrację. Prawda że bardzo prawdopodobne?
Sprawa kolejna. „Sztuczna rzeka”, która miała rozwiązać problem niedoboru wody w Afryce. W 2011, „demokratyczne” siły NATO i USA zbombardowały fabrykę w Bredze gdzie produkowano elementy rurociągu. Sztuczna rzeka została zanieczyszczona zubożonym uranem. Po tej „pokojowej” interwencji Libijczycy zaczęli uciekać z kraju a wodę tam sprowadza się z Turcji.
Takich przykładów w opasłych czeluściach internetów znajdziemy więcej. Ci straszni „dyktatorzy”, po latach są przez tubylców wspominani z rozrzewnieniem. Okazują się oni być ludźmi, którzy nie kłaniali się Zachodowi a którzy dbali o własnych obywateli. I to była ich główna wina. Tego zachodnie „cywilizowane” demokraty nie mogły im wybaczyć. Trzeba więc było w mediach rozpętać psychozę strachu, naruszyć cudze terytorium i pod pozorem ochrony mieszkańców zburzyć panujący tam od lat ład.
Dlatego w nosie mam wasz obłudne debaty, oświadczenia i narady. Macie dokładnie to, czego chcieliście i do czego dążyliście. Cieszcie się, wygraliście! Wznieście toast. Za demokrację! Za wolność! Za rewolucję! Najlepiej krwią niewinnych, pomordowanych ofiar waszych „pokojowych misji”.