foto: PlatformaRP (Flickr.com / CC by SA 2.0)
foto: PlatformaRP (Flickr.com / CC by SA 2.0)

Wczoraj na naszym portalu informowaliśmy o kolejnej kryptoreklamie, której autorką była Ewa Kopacz. Tym razem miliony Polaków słuchały zachwytów nad siecią supermarketów „Alma”. Jak się głębiej zastanowić, niekoniecznie była to kolejna wpadka niezbyt rozgarniętej „Papierowej Damy”.

Kilka dni temu Ewa Kopacz o mało nie popłakała się z radości, kiedy w telewizyjnym studiu zachwycała się warzywami z „Biedronki”. Teraz nagle zaczęła przebąkiwać o delikatesach „Alma”. Skąd ta zmiana? Skąd ten przeskok z brzoskwiń po 2,99 zł za kilogram, na ser po 109 zł za kilogram? Czyżby Chytra Baba z Radomia zmieniła priorytety? Niekoniecznie.

Uświadomiły mi to komentarze kilku Czytelników. Zastanowiłem się, poszperałem i wtedy wspomnienia wróciły. Otóż to właśnie właściciel sklepów Alma – Jerzy (nomen omen Mazgaj) – dwa miesiące temu wypłakiwał się w rękawy usłużnych dziennikarzy. Darł szaty i przestrzegał przed powrotem IV RP.

Przedsiębiorca straszył Rodaków służbami i zapowiadał, że jeśli wygra Andrzej Duda to on ucieknie do swojej rezydencji w Monako. Duda wygrał, Mazgaj przepadł… a pani premier postanowiła odwdzięczyć się wiernemu słudze, zaprzęgniętemu w rydwan anty-pisowskiej propagandy i pospamować w przestrzeni medialnej.

Poza wdzięcznością i solidarnością klasową, pani premier mogła mieć jeszcze inną kalkulację. 25 października zbliża się wielkimi krokami, sondaże lecą na łeb na szyję, widmo odspawania od stołka zagląda w oczka. Czyżby pani premier kładła podwaliny pod nową fuchę? Swoją drogą to byłyby jajca jak berety. Ewa Kopacz za ladą stoiska z mięsem z tasakiem w prawej ręce, Ewa Kopacz jako hostessa na rolkach z tacą koreczków serowych, Ewa Kopacz z uśmiechem numer 3 na ustach i propozycją nie do odrzucenia: „Polecam jeszcze pastę do zębów w promocji za 9,99 złotych. Mogę być panu winna grosika?”…

Panie Mazgaj błagam na kolanach. Po porażce Platformy, przyjmij pan do pracy w swojej sieci Ewę Kopacz. Obiecuję, że będę w tym konkretnym sklepie CODZIENNIE. I za każdym razem wydam minimum 20 złotych. A może i 30… A co?! Za dobry kabaret jestem w stanie zapłacić bardzo wysoką cenę.