9 stycznia zmarł stalinowski zbrodniarz i zwalczający Żołnierzy Wyklętych „autorytet” lewaków Zygmunt Bauman. Teraz partia „Razem” chce oddać mu hołd za „osiągnięcia naukowe”.

Po śmierci Baumana jego zwolennicy skupili się na osiągnięciach naukowych, sprytnie pomijając epizod z połowy lat 40., kiedy służył w ludowym wojsku, został agentem Informacji Wojskowej, a następnie oficerem zbrodniczego Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Przedstawiciele partii „Razem” wpadli na pomysł uhonorowania Baumana poprzez umieszczenie pamiątkowej tablicy na kamienicy na poznańskich Jeżycach, w której urodził się i mieszkał jako dziecko.

Tworzony jest właśnie komitet społeczny – powiedział Dawid Majewski z „Razem”. Treść tablicy miałaby się odnosić do osiągnięć naukowych.

Nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej, nie ma żadnych informacji, aby Zygmunt Bauman robił coś złego. To jak historia z dziadkiem Tuska, niby gdzieś był, ale nie wiadomo, co robił – dodał Majewski.

Innego zdania jest publicysta „Gazety Polskiej” Piotr Lisiewicz.

Porównanie z dziadkiem Tuska, wcielonym do Wehrmachtu, jest idiotyczne. Zygmunt Bauman to stalinowski zbrodniarz, który osobiście odpowiada za najgorsze rzeczy, jakich dokonywał Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Siłą partii „Razem” było to, że odwoływała się do tradycji lewicy demokratycznej i niepodległościowej, a nie totalitarnej, jak SLD. Teraz odwoływanie się do stalinowca Baumana przekreśla możliwość odwoływania się przez nią do tradycji robotniczych, bo to KBW strzelała do poznańskich robotników w czerwcu 1956 – uważa.